Czasy, gdy CIA zmieniała rządy na świecie jak
rękawiczki przeminęły już chyba z wiatrem. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej
obalały rządy w wielu państwach, zawsze w imię demokracji. W Chile
demokratycznie wybranego prezydenta
Salvadora Allende zastąpiono generałem Pinochetem, a w Argentynie
demokratycznie wybraną na prezydenta Izabelę Perón wymieniono na generała
Videlę. Czyżby generałowie z nadania USA byli lepszymi demokratami?
Pierwszym
państwem, które sprzeciwiło się potędze amerykańskiej demokracji, była KUBA,
odparła najazd w Zatoce Świń. CIA nie udało się otruć Fidela Castro, oczywiście,
otruć przy pomocy amerykańskich metod demokratycznych. W Wenezueli, Juan Guaidó popierany przez USA, ogłosił się prezydentem, przegrał jednak z legalnie wybranym Nicholasem Maduro.
Nie udało się
CIA pozbawić władzy prezydenta Syrii, Baszara al-Asada.
O rozruchach w
Brazylii nie ma jeszcze pełnych danych. Prawicowe bojówki usiłowały obalić
demokratycznie wybranego prezydenta Ignacia Lulę da Silvę. Jair Bolsonaro, prezydent,
który przegrał wybory przebywa w USA, a jego zwolennicy zaatakowali gmachy
rządowe. Trudno uwierzyć, że CIA w puczu palców nie maczała. Rola CIA w
opisanych przypadkach nie jest istotna. Ważne jest to, że władcy USA nie mogą już zmieniać rządów w innych państwach, jak rękawiczek. Rola Hegemona, a jak kto
woli Imperium Zła dobiega na naszych oczach do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz