Lekarz pierwszego kontaktu informuje nas, że sprawa jest bardzo poważna, wypisuje Reni skierowanie do szpitala. O godz. 13 meldujemy się w Izbie Przyjęć Szpitala na Banacha, wypełnionej po brzegi oczkującymi na pomoc. W rejestracji otrzymuję numerek "T22" i wiadomość, że po usłyszeniu "T22" będę mógł pacjentkę wprowadzić na badania. Rozglądamy się z Ewą za miejscem siedzącym. Młody mężczyzna ustępuje Reni krzesło. Większość osób na stojąco oczekuje na wezwanie. O 13,20 słyszymy "Numer T 22". Sympatyczny Ratownik Medyczny pyta, dlaczego wybraliście państwo nasz szpital. Odpowiadam: bo to jest także nasz szpital. Po wstępnych formalnościach pan Ratownik wręcza mi papiery ze słowami: wypełnione dokumenty odda pan w okienku, w którym przyjęto rejestracje i dodaje, że oczekiwanie na lekarza potrwa co najmniej trzy godziny. Wracamy do zatłoczonej Izby Przyjęć. Młody mężczyzna znowu ustępuje Reni krzesło, a ja rozglądam się za miejscem, gdzie będę mógł wypełnić formularze. Zwalnia się miejsce, siadam obok dziewczyny z wypiekami na twarzy. Czeka na przyjęcie ponad cztery godziny. W pewnym momencie mężczyzna spada z krzesła na podłogę. Natychmiast pojawiają się sanitariusze. Słyszę: zemdlał. Przyglądam się Reni, widzę zmęczenie na jej twarzy, momentami zasypia. Czekaliśmy ponad trzy godziny. Po usłyszeniu nazwiska Reni, ruszamy w trójkę za panią Pielęgniarką do gabinetu lekarskiego. Pani Lekarka głosem stanowczym wyprasza Ewę z gabinetu. Wpatrzona w monitor zadaje mi pytania. Ostry głos zawsze mnie obezwładnia. Odpowiadam bezładnie. Lekarka odwraca się w moją stronę. Widzę jej zmęczoną twarz. Tamowana złość ustępuje. I w tej właśnie chwili zaczynamy rozmawiać jak człowiek z człowiekiem. Po skończonym badaniu pani Pielęgniarka wyprowadza nas na inny korytarz, po chwili pojawia się pan z wózkiem i zaczyna się podróż do gabinetów. Na korytarzach pełno łóżek z chorymi, spostrzegam mężczyznę w normalnym ubraniu, leżącego na materacu. Pytam pana Wózkowego co się stało? Normalka, odpowiada. Wożę chorych już pięć lat, nie ma żadnej poprawy. W tym momencie z mojej pamięci wyłania się postać pana wice Premiera i ministra obrany, który w towarzystwie Premiera Szwecji informuje nas radośnie ile miliardów wyda rząd na uzbrojenie armii nie pytając obywateli- wyborców o zgodę. Proponuję więc zamiast obłędnego referendum o prawach kobiet zapytajcie Polki i Polaków czy chcą umierać za Ukrainę i czy wyrażają zgodę na wojnę z Rosją.
Wszystkie reakcje:
Wanda Walawska, Beata Wajda i 13 innych użytkowników
3
1
Lubię to!
Komentarz
Udostępnij
Najtrafniejsze

Anna Maria Celińska
Współczuję traumatycznego doświadczenia. Pamiętam czasy PRL / pracowałam w służbie zdrowia / gdy od drzwi szło się do rejestracji i do gabinetów. Ja niedawno z podejrzeniem wylewu czekałam 8 godz. NA SIEDZĄCO w poczekalni. Mirku, cieszę się, że moi bl… 
Wyświetl więcej
Jadwiga Kowszyn
Ja nie wyrażam zgody na wojnę, To nie nasza wojna. Ci , którzy nas na nią pchają sami ani ich rodziny na nią nie pójdą bo się przepisami zabezpieczeni.