sobota, 15 lutego 2014

Z ŻYCIA ELIT POLITYCZNYCH

"tak po prostu" (Nr 23/2014) miesięcznik trudno dostępny, sprzedawany tylko w niektórych kioskach "Ruchu" (wielka szkoda), bo jest to pismo z najwyższej półki intelektualnej, w felietonie "Życie krajowe" pisze:
Z tego wynika, że ceny win w Davos podskoczyły. Widziałem na własne oczy, w sklepie win wytwornych w Bernie, gdzie najtańsze wino kosztuje 350 CHF, flaszeczkę wina za 4200 CHF! Politycy mają klawe życie.
Dlaczego liderzy "Europy Plus" ustalają listę wyborczą kandydatów do parlamentu UE w Szwajcarii, przecież Szwajcaria nie należy do Unii Europejskiej?

czwartek, 13 lutego 2014

PAN MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI (?)

Pan Marek Biernacki, minister sprawiedliwości (?) w rządzie pana Donalda Tuska, postanowił uspokoić wzburzoną i zalęknioną ludność nadwiślańską i na dzień przed wyjściem pana Mariusza Trynkiewicza z więzienia pojawił się, minister, w TVN jak  deus ex machina i oznajmił, że w celi przestępcy znaleziono pornografię, kości ( w domyśle dzieci) i coś tam jeszcze. Dalszą część wystąpienia ministra sprawiedliwości(?) można streścić: nie lękajcie się o swoje życie, prokuratura przejęła sprawę w swoje ręce, a ja czuwam.
W pierwszej chwili pomyślałem, że minister sprawiedliwości (?) oszalał, albowiem panu ministrowi prokuratura nie podlega (na szczęście) i nie powinien w tak prostacki sposób się wypowiadać. Marek Biernacki, dał występ w TVN z kilku powodów: zapragnął zaistnieć publicznie i zaprezentować się, jako minister sprawny i zdeterminowany. Jego pojawienie się, w ostatniej chwili, miało zniwelować blamaż rządu pana Tuska, nieudolność i niemoc działania. Nie udał się bowiem manewr obciążenia winą, za brak działania, poprzednich rządów, w czasie ich kadencji problem był przecież bardzo odległy i nie musiały się nim zajmować.
Tymczasem prokurator obejrzał dowody znalezione (podrzucone?) w celi i roześmiał się tak głośno, że chichot słyszano nawet w stolicy. I co? I nic. Skompromitowany minister urzęduje nadal na Pl. Na Rozdrożu. Pan premier, który chwyta duperelne okazje, by zaistnieć w mediach, milczy jak nigdy dotąd. Nie wszyscy jednak milczą. Dla odwrócenia uwagi media poczęstowały nas dziś aferą ZUS, za 600 milionów złotych. Głupi to kupi, a rząd przeczołga się do końca kadencji. Chyba, że zrodzi się polski Majdan?

wtorek, 11 lutego 2014

PANI ARLETA - DEMASKATORKA

TVP 1 wysłała Arletę Bojkę do Soczi. Nie po to, by widzom w Polsce pokazała jak wygląda nowe Soczi zbudowane przez Rosjan w ciągu 7 lat, o nie. Wysłano ją, by demaskowała, oczywiście prezydenta Putina. I Arleta Bojke wywiązuje się z zadania nadzwyczajnie, a nawet lepiej. Odkryła w Soczi, za okazałym płotem, jak pewna babuszka hoduje kury! Obejrzeliśmy z Renią tę niezwykłą wiadomość,supr news, i zadaliśmy sobie pytanie: czy pan Juliusz Braun ma nadmiar pieniędzy, że wysyła korespondenkę - demaskatorkę aż do Soczi, by pokazywała nam kury?
Szanowna Pani Arleto, proponuję, aby ruszyła Pani swoim, mam nadzieję, zgrabnym tyłeczkiem, wyszła na przystanek tramwaju 18, zlokalizowanyprzed siedzibą TVP, na Woronicza, przejechała dwa przystanki, wysiadła na przystanku "Królikarnia", zeszła około 300 metrów w dół do parku "Arkadia" i skierowała swoje kroki w lewo. Brzegiem trzech jeziorek dotrze Pani do ulicy Piaseczyńskiej, zobaczy tam gołębnik (zdjęcie -1). Stąd dojdzie Pani do ulicy Jaworowskiej, mieszczącej się w samym sercu bohaterskiej stolicy Polaków (2 miliony mieszkańców). Po kilkunastu krokach ujrzy pani płot przepiękny (zdjęcie -2), a za tym płotem przecudne kury i koguty (zdjęcie- 3). A rosołek z kogucików przepyszny i zdrowy, dobrze wpływa na rozwój mózgu. Mamusia chyba podkarmiała? Przepraszam, za niestosowne pytanie. Przecież wiem, że w realnym socjalizmie rosołków nie jadano, podziwiano nagie haki i pito ocet! Nie musi Pani jeździć do Soczi, gdzie siepacze Putina mogą Panią złapać i w łagrze osadzić. Wystarczy pokazać polską Arkadię i ulicę Jaworowską, gdzie bezdomni, w ruinach starych domów, chronili się od mrozów.
Na marginesie ośmielę się poinformować Panią, że hodowla kur w miastach stała się teraz modna. Gdyby wpadła Pani do Paryża to radzę odwiedzić VIII dzielnicę, tam hodowla kur rozwinęła się doskonale. Może dlatego, że ludzie w miastach hodują kury, w supermarketach sprzedaje się "jaja wiejskie". W Paryżu do łagra nikt Pani nie wsadzi, ale proszę zachować ostrożność. Prezydent Francji, pan F.Hollande (socjalista) uwielbia panienki i może Panią capnąć!
W Szwajcarii natomiast sprzedaje się jaja od "kur szczęśliwych". Gdyby Pani wpadła do Berna, stolicy Federacji Helwetów, mogę służyć za przewodnika, albowiem wybieramy się niebawem z Renią nad Aarę. Do zaprosin załączam zdjęcie Reni z kurą szczęśliwą (zdjęcie - 4). Szwajcarzy, Pani Arleto, hodują w miastach nie tylko drób, ale także inne zwierzęta (zdjęcie -5). Znam Berno jak własną kieszeń, dlatego obiecuję jeszcze inne atrakcje. Wiem, gdzie żyją przemiłe ośliczki (zdjęcie -6). Gwarantuję, że powitają Panią jak własną siostrę. W Szwajcarii nic Pani nie grozi i może pani demaskować wszystkich i wszystko. Włącznie z polskim dziennikarstwem.

niedziela, 9 lutego 2014

PATRIOTYCZNA MEGALOMANIA PARANOIDALNA

Profesor Roman Karst, wykładowca literatury powszechnej przekonał mnie, że nie powinienem czytać dobrych książek, bo mi zabraknie czasu na książki bardzo dobre. Począwszy od drugiego roku studiów do dnia dzisiejszego nie czytałem dobrych książek i nie oglądałem dobrych filmów.
Prezydent III RP, pan Bronisław Komorowski, w wywiadzie udzielonym Piotrowi Kraśce z TVP 1, zachęcił mnie do obejrzenia "fascynującego filmu" pt. "Jack Strong". Z filmu dowiedziałem się, że Ryszard Kukliński uratował świat przed III wojną (nuklearną) światową, przekazując CIA (?) tajne plany ZSRR ataku na Zachód. Reżyser filmu nie ujawnia skąd bohater (płk.) Kukliński je "wytrzasnął" skoro do takich planów nie miał dostępu żaden polski generał? Z tego wynika, że plany, oczywiście fałszywe, podrzucił bohaterowi Kuklińskiemu wywiad radziecki. Wniosek: bohater Kukliński pracował dla Moskwy.
Nie będę wyliczał dalszych śmiesznostek tego arcydzieła patriotycznej megalomanii paranoidalnej, bo szkoda czasu. Zakończę opis filmu słowami: ze szpiega i dezertera nie zrobicie bohatera.
Morał: przysięgam, że już nigdy nie uwierzę ludziom niekompetentnym, nawet na  stanowisku prezydenta.