środa, 31 grudnia 2014

ŻEGNAM ROK ZDARTEJ PŁYTY - WITAM ROK NADZIEI

Ogłaszam wszem i wobec : jestem szczęśliwy..., że odszedł Rok Zdartej Płyty, w którym jegomość posadzony przez część Polaków pod żyrandolem powtarzał, jak zdarta płyta słowo "wolność", sugerując, iż to on właśnie tę "wolność" nam zafundował. Wolność? Dla kogo? Nie dla mnie, jegomościu powtarzający bezmyślnie to piękne słowo. Wytłumaczę Panu, dlaczego nie jest to wolność dla mnie. 6 października 2014 roku doktor nauk medycznych, wspaniały lekarz, cudowny człowiek dał mi skierowanie na przeprowadzenie echa serca. Badanie będzie wykonane dopiero 20 kwietnia 2015 roku! O tym, kiedy badania przedstawię kardiologowi dowiem się dopiero, jak bdę miał szczęście, 3-4 lutego br.  Nie stać mnie Panie Prezydencie na  badania prywatne. Uniżenie proszę zatem : aby Pan nie ględził z samozachwytem o wolności. I ośmielam się przypomnieć, że istnieje pojęcie, Panu z pewnością obce, "sprawiedliwość społeczna" i sprawiedliwy podział wartości wypracowanych przez ludzi pracy najemnej.
 Jestem szczęśliwy, że skończył się rok afer w mojej ojczyźnie. Aferami uraczyli nas nie gangsterzy, a ludzie, którzy powinni świecić przykładem : ministrowie, prezesi banków, posłowie, a ostatnio marszałek Sejmu - człowiek bez zasad, człowiek do wynajęcia, któremu jak do tej pory wszystko uchodzi płazem. Zastanówcie się dlaczego. Mnie to nie dziwi. Platforma Obywatelska opanowała do perfekcji sztukę zamiatania pod dywan afer wszelakich. Jestem szczęśliwy, bo mam nadzieję, iż w roku 2015 pozbawimy aferzystów władzy.
  Jestem szczęśliwy, bo dostrzegam nowe zjawisko w postawie Polaków. Oto ludzie szlachetni i oświeceni zaczynają się organizować wokół osób, które władzę traktują jako służbę ludziom, współobywatelom, współbraciom. Nie przypadkowo oczy  zwracają się w kierunku Słupska, Wadowic, Częstochowy, gdzie Polacy wybrali kandydatów nowej generacji, nie obciążonech przeszłością, nie skażonch aferami. Witam Nowy Rok - 2015. ROK NADZIEI. Nadzieja nigdy nie umiera.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

PELNOMOCNICY czyli KOMISARZE

Pani premierka (premierkini, premierzyca?) postraszyła tuż przed świętami. Nie wiem czy jej decyzja jest zgodna z konstytucją i ewangelią? I z tym co głosił premier,nieodżałowany, pan Donald Tusk, tzn. z miłością. Wiem, że komisarzy wymyślili bolszewicy. Komisarz pilnował dowódcę na froncie, któremu bolszewicy nie ufali. Nawiasem mówiąc dla Polski instytucja komisarzy okazała się korzystna. Dzięki komisarzowi Stalinowi marszałek Tuchaczewski musiał zarządzić odwrót Armii Czerwonej spod Warszawy, albowiem komisarz Stalin kazał oblegać Lwów i zatrzymał armię Budionnego na południu odsłaniając całe skrzydło wojsk Tuchaczewskiego.
 Na medycynie historii wojen nie uczyli więc pani premierka cieszy się, iż pełnomocnicy - komisarze są jej wymysłem. Nie czytała chyba filozofów i nie wie, że historia się powtarza raz jest dramatem, drugi raz farsą. W każdym bądź razie publicznie będzie poniżać swoich ministrów, zamiast nieudolnych wymienić. Ciekawe jakie uposażenie będą mieli pełnomocnicy - komisarze i komu pani premierzyca pieniądze zabierze? Cieszy mnie, że Kościół katolicki w mojej oj-czyźnie na tym nie ucierpi, wręcz przeciwnie będzie zyskiwał w miarę spadku notowań pani premierkini.
 Zagrożonym ministrom życzę spokojnych świąt, także panu Bartoszowi Arłukowiczowi, dzięki któremu zacząłem korzystać z pomocy sprywatyzowanej służby zdrowia i natychmiat poczułem się lepiej. Sęk w tym, że NFZ nie chce zrezygnować z moich pieniędzy potrącanych mi przez rząd premierzycy. Panie Prezydencie czcigodny i miłosierny, proszę uniżenie podesłać pani premierce jakiegoś pełnomocnika, aby jej pomógł, bo w przeciwnym przypadku może się to źle skończyć, także dla Pana. A bez Pana wolność z szarzeje, bo pies z kulawą nogą o niej nie wspomni. To dzięki Pana wystąpieniom wiem, że wolność w oj-czyźnie rokwita.

niedziela, 14 grudnia 2014

WOLNOŚĆ KRZYCZELI, JEDEN ŚWIECZKĘ ZAPALIŁ

Nie wybrałem się na manifestację PiS, nie dlatego, że nie miałem zapałek, ale dlatego, że stan wojenny wspominam niechętnie,13 grudnia 1981 roku Renia i ja straciliśmy bowiem pracę. Już w hasłach PiS zawarty jest fałsz, albowiem skoro można organizować manifestację przeciw rządowi to znaczy, że jest demokracja i wolność. Nie manifestowałem, z powodów prozaicznych, wróciły bóle kręgosłupa. Ze zdziwieniem oglądałem wygolonego przygłupa, jak biegał wśród manifestantów z mikrofonem i wrzeszczał: precz z komuną oraz sierpem i młotem w czerwoną hołotę. Prawda, że odkrywcze wrzaski i na czasie.
Od kilku lat obserwuję u pewnych polityków objawy masochizmu połączone ze schizofrenią. Czczą wydarzenia, które normalny człowiek wspomina z niechęcią. 13 grudnia 1981 roku generał Wojciech Jaruzelski, aby uratować państwo wprowadził stan wojenny, przywołał do porządku "Solidarność", która zmierzała w kierunku przepaści. A teraz, wówczas przegrani, wdziewają stroje bohaterów. Potem generał Wojciech Jaruzelski oddał pokojowo władzę choć mógł jeszcze długo rządzić. A dziś, tamci przywołani do porządku "bohaterowie" twierdzą, że pokonali "komunę" i dali narodowi wolność. Jak ta wolność wygląda niech świadczy frekwencja w wyborach, ponad 50 procent uprawnionych nie chodzi do urn. Przygniata ich dobrobyt?
Pan Bronisław Komorowski, prezydent III RP. zapalił nawet świeczkę wolności i wezwał obywateli, by poszli w jego ślady. Nie poszli. Jak ta wolnoś wygląda niech świadczą dane, które powtarzam za Andrzejem Dryszelem z "Dziennika TRYBUNA" (12-14 grudnia 2014 r.) W 2007 roku popełniono w Polsce 3530 samobójstw, a w 2013 odebrało sobie życie 6097 osób. "W ciągu sześciu lat - pisze Dreszel - nastąpił wzrost liczby samobójstw o ponad 70 procent"! "Najliczniejsza grupa samobójców to bezrobotni mężczyźni po pięćdziesiątce". Na ich grobach świeczki powinien zapalić Pierwszy Obywatel państwa nurzającego się w wolności! W okresie rządów Platformy Obywatelskiej liczba OBYWATELI żyjących w skrajnym ubóstwie zwiększyła się o 700 tysięcy! Pan prezydent o tym zjawisku nawet jednym słowem nie wspomina.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

ZARAZA PRAWICOWA NA WIEJSKIEJ

W mediach huczy! Marszałek Sejmu podejrzany! Czy Platformie Obywatelskiej uda zamieść się pod dywan kombinację marszałka, kilku posłów i ministrów, którzy dorabiali sobie do pensji kantami? Mistrz ukrywania afer PO pod dywanem bryluje w Brukseli, a następczyni czy podoła? Zobaczymy.
  Znaczną część polskich "polityków" dotknęła demoralizacja. Udowodnię ten pogląd posługując się przykładem pana Radosława Sikorskiego, do niedawna ministra spraw zagranicznych, awansowanego na marszałka Sejmu.
Pan Radosław Sikorski wybrał się ze swoim koleżką do wytwornej restauracji i nie wahając się zapłacił za wyżerkę rządową kartą, flaszeczka wina, którą wypili dwaj poddani królowej Wielkiej Brytanii kosztowała, bagatela, 1000 PLN, słownie:tysiąc złotych. Minister zwrócił podobno za winko. Nie wypominałbym mu tego, gdyby nie ujawnił, że sojusz III RP ze Stanami Zjednoczonymi jest dla Polski szkodliwy. Ówczesny premier nie wylał go za to z funkcji ministra. Dlaczego? Przecież za mówienie prawdy nie zwalnia się ludzi w państwie demokratycznym. Wręcz przeciwnie, pan minister awansował na marszałka Sejmu i stał się drugą osobą w państwie polskim. Nabrał przeto pewności siebie i ujawnił (w mediach amerykańskich), że premierowi D. Tuskowi obecny prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin usiłował podarować Lwów! Pan Sikorski po ujawnieniu w mediach jego rewelacji tłumaczył się, że wywiad opublikowano bez autoryzacji, ze wypowiedział to zdanie w pomroczności jasnej, kręcił i mataczył, słowem bronił się głupawo. I znowu mu się upiekło.
Panu marszałkowi los podrzucił niebywałą okazję. Trzech drobnych kanciarzy z klubu poselskiego PiS przłapano na przekrętach. Pan marszałek natychmiast zarządził kontrolę wyjazdów. Aliści okazało się, że będąc ministrem nie ustrzegł się drobnych nieprawidłowości, podobnie jak kilku posłów i ministrów Platformy Obywatelskiej.
 Miotły poszły w ruch. Mylicie się jednak Państwo Drodzy sądząc, że miotły poszły w ruch, by posprzątać Wysoką Izbę, miotły są wszak po to, by zamieść kolejną  aferę Platformy Obywatelskiej pod dywan.

sobota, 6 grudnia 2014

PIERWSZA RUNDA...

Wszystko wskazuje na to, że (używając języka sportowego) pierwszą rundę na punkty, po wyborach, przegrał pan Leszek Miller.Bowiem Rada Krajowa SLD nie przyjęła brawami, kandydatury pana Ryszarda Kalisza, byłego członka SLD, zgłoszonej przez przewodniczącego partii na prezydenta w nadchodzących wyborach głowy państwa. Kandydata powinna zatwierdzić konwencja SLD. To pierwsza porażka Leszka Millera. Ryszard Kalisz wypowiedział się w tej sprawie w TVN 24. Powiedział, że jego kandydatura byłaby próbą zjednoczenia w wyborach prezydenckich całej lewicy. Pomysł dobry, ale kandydat (używając języka żurnalistów) kontrowersyjny.
  Zaraz po Ryszardzie Kaliszu wystąpił pan Grzegorz Napieralski, z kwiatkiem do korzucha, panią Julia Piterą i...Grzegorz Napieralski, jak się wydaje, stał się pierwszym opozycjonistą starego lidera. Domaga się odnowienia wizerunku partii lewicowej i nie ukrywa, iż konieczne są zmiany personalne we władzach centralnych SLD. Jeśli SLD się nie odnowi Grzegorz Napieralski nie widzi się w partii, która jest nijaka.
  Leszek Miller, wspomagany przez pana Krzysztofa Gawkowskiego, po drugiej turze wyborów obwieścił zwycięstwo SLD, co w odczuciu lewicowych wyborców jest niepoważne.
  Optymizmem napawa fakt, że ogniwa podstawowe, co ujawnia "Dziennik Trybuna", domagają się zmian personalnych i programowych.Oby nastąpiło to jak najszybciej.

środa, 26 listopada 2014

PAN LESZEK MILLER RATUJE PANSTWO



PAN LESZEK MILLER RATUJE PANSTWO


  Po klęsce wyborczej lider SLD, pan Leszek Miller, zajął się ratowaniem państwa. „Mamy bowiem -oświadczył w rozmowie z Ewą Rosolak („Dziennik Trybuna”nr 233-234 ) - do czynienia z poważnym kryzysem zaufania do struktur państwa polskiego.” Stwierdzenie to jest najprawdziwszą prawdą i nie zamierzam go kwestionować. Wydaje mi się jednak, że lider SLD od pewnego czasu ratuje państwo niewłaściwie , albowiem najwłaściwszy sposób na ratowanie państwa to stworzenie silnej partii, która będzie państwo kształtować samodzielnie, jako liczący się partner, a nie mizerna partyjka. 
  Pamiętacie Państwo z pewnością jak Leszek Miller rozstał się z Polskim Stronnictwem Ludowym, rządowym koalicjantem, które chciało być jedną nogą w rządzie, a drugą w opozycji. Wtedy premier Miller zachował się jak prawdziwy mężczyzna. 
Potem jego życie toczyło się z różnym szczęściem. Po politycznej tułaczce wrócił do SLD, aby ratować parię z upadku. Wszystko wskazywało na to, że odniesie sukces. Nie odniósł. Dlaczego tak się nie stało? Powodów jest kilka. Przyznać trzeba, że Leszek Miller usiłował zjednoczyć lewicę, ale bez sukcesu. Wtedy zaczął łasić się do Platformy Obywatelskiej i przysposabiać do roli przyszłego koalicjanta. SLD nie zachowało się jak partia opozycyjna, gdy trzeba było wziąć udział w odwołaniu pani Hanny Gronkiewicz-Waltz. Swoje stanowisko przykryło państwową retoryką. Flirt z panem Januszem Palikotem i wiara w lewicowość pana Aleksandra Kwaśniewskiego wtedy, gdy Twój Ruch znalazł się na równi pochyłej, a Aleksanderowi Kwaśniewskiemu serce przesunęło się ku prawej stronie nie mogły przynieść partii sukcesu. SLD stawała się partią nijaką. Przyjęcie zaproszenia premierki, pani Ewy Kopacz, w czasie kampanii przedwyborczej było okropnym błędem. Spot z panem Aleksandrem Kwaśniewskim, jednym z dyrektorów u ukraińskiego oligarchy, głosów SLD nie dodał. A teraz spotkanie z panem Jarosławem Kaczyńskim jest błędem niewybaczalnym. Lider partii lewicowej powinien spotykać się z lderami partii prawicowych, ale we właściwym czasie. Powinien spotykać się z premierem państwa, ale wtedy, gdy temat spotkania jest ważny, a nie marginalny. 
Odnoszę wrażenie, że Leszek Miller pogubił się w polityce.
Nie pomagają mu w tym niektórzy politycy z najbliższego otoczenia. Oto najświeższy przykład. Dziś (26.11.2014 ) do „Kropki nad i” pani Monika Olejnik zaprosiła panów Stefana Niesiołowskiego z PO i Jerzego Wenderlicha z SLD. Wenderlich jest tak zakochany w swoim głosie i mądrości, że słucha go się z trudem. Dziś tokował i starał się nie dopuścić do głosu nie tylko Niesiołowskiego, który usiłował bronić Millera, ale nawet redaktorkę Olejnik zagadał i rozbawił. Wenderlich, swoim bełkotem, pogrążał Millera niemiłosiernie.
I ostatnia uwaga. Leszek Miller przestał liczyć się z własnym elektoratem. Nie zastanawia się, jakie skutki jego postępowanie wywołuje wśród osób o lewicowych poglądach. Nie mam zamiaru bronić państwa zawłaszczonego przez birbantów z PO. Pierwszy raz w życiu, 30 listopada, nie pójdę głosować. 13 grudnia nie dołączę do pochodu PiS.

czwartek, 20 listopada 2014

WYBORY TO ŚWIĘTO?

Dziś w telewizji pewien dziennikarz, zdaje się z "Rzepy" powtarzał, że wybory to święto demokracji. Jeżeli wyświechtane stwierdzenie jest prawdziwe to ja mam gdzieś takie święto, skoro nie mogę się dowiedzieć kogo wybrałem. Organizacja tych wyborów potwierdza słowa ministra spraw wewnętrznych, pana Bartłomieja Sienkiewicza, że państwo polskie istnieje tylko teoretycznie. Teoretycznie, bo pan Sienkiewicz jest człowiekiem dobrze wychowanym i nie powiedział, że państwo polskie jest w rozkładzie. Za wybory odpowiada rząd. Rząd finansuje wybory, organizuje głosowanie itp.itd. Rząd zlekceważył obywateli. Teraz staje na głowie, by nie dopuścić do unieważnienia, stosuje przerózne sztuczki i triki. Wybory są kompromitacją rządu nieudolnego, nie Państwowej Komisji Wyborczej. Pani Justyna Pochanke wygrzebała z niepamięci pana Jana Marię Rokitę, który miał nam wyjaśnić kto zawinił. Zawinił, oczywiście, Leszek Miller, bo domaga się unieważnienia wyborów, spotkał się (co zdaniem Jana Marii jest niedopuszczalne) z Jarosławem Kaczyńskim. SLD poniosła klęskę w tych wyborach, to nie ulega wątpliwości, ale pan Miller, "w kraju wolności" może spotykać się z każdym, nawet z panią Pochanke.
Największą klęskę poniósł rząd, bo nie zadbał o precyzyjne przeprowadzenie wyborów. Mam nadzieję, że w roku przyszłym zostanie przez obywateli ukarany, jeśli wcześniej siły prawicowo-narodowe go nie obalą.

wtorek, 18 listopada 2014

CHŁOP POTĘGĄ JEST...

Nieoficjalnie podano, że wybory wgrało Polskie Stronnictwo Ludowe! W burdelu, jakim jest III SARMACJA - NEOKOLONIA może zdarzyć się wszystko! W pństwie, gdzie premier mówi : im mniej państwa tym lepiej, wybory mogą wygrać nawet krasnoludki. W państwie, w którym premier nie wyrzuca ministra spraw zagranicznych za wypowiedź, w prawdzie prywatną, i przy wódeczce, że sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest dla Polski szkodliwy, a minister spraw wewnętrznych, też przy gorzale twierdzi, że państwo polskie istnieje tylko teoretycznie, zdarzyć się może wszystko, osioł może zostać biskupem. Gdy ogarnia mnie wzburzenie, Renia najspokojniej w świecie pyta: chciałbyś, aby Tusk wyrzucał swoich ministrów za mówienie prawdy?
Gromy sypią się na Państwową Komisję Wyborczą. Niesłusznie. Ci dostojni starsi panowie nie są winni bałaganu. Przecież nie mają oni zielonego pojęcia o współczesnych technikach przekazywania informacji. Przetarg na stworzenie systemu wygrała firma, która stanęła do przetargu, jako jedyna. To nie był przetarg tylko targowisko oszustwa. Gdzie było państwo? Jak w państwie, którym jak się okazuje, rządzi nie Rada Ministrów, a niewidzialna ręka rynku mógł się odbyć przetarg bez konkurencji?
Państwem polskim rządzą nieudacznicy, birbanci i kuglarze. Przyponę lotnisko w Modlinie, autostrady, pendolino, a teraz elektroniczny system dostarczania wyników wyborów. To przecież rozpad państwa. O szkolnictwie, służbie zdrowia, finansach państwa, likwidacji przemysłu  wspominać już nie warto.
Cieszę się niezmiernie, że wybory wygrało Polskie Stronnictwo Ludowe, chłopi są wszak najmniej zdemoralizowaną klasą w III Sarmacji - Neokolonii. Panu prezesowi PSL gratuluję i życzę dalszych sukcesów, w nadchodzących wyborach.  Skoro nas żywią niech nami rządzą. Rzucam więc hasło: Prezes na prezydenta!

sobota, 15 listopada 2014

"ZA CZYM KOLEJKA TA STOI..."

Po 25 latach wolności widzę znowu kolejkę. Przypomina mi się natychmiast Opole 81 i Krystyna Prońko, która za czasów "komuny" w piosence opisała tamtą rzeczywistość. Założę się o wszystko co posiadam, uczciwie uprzedzam: mam przeważnie długi, co prawda niewielkie, że nie odgadniecie Państwo za czym stoi kolejka w Hali Banacha, widoczna na pierwszym zdjęciu.
DSCF1094 (640x582)
 Zaręczam, że nie jest to kolejka po "szarość" ani "starość". Na zielonej wyspie, wszyscy są wszak szczęśliwi, a najbardziej prezydent, pan Bronisław Komorowski, który tryska wprost wolnością. Stoi ona otóż za polędwicą, "jak za Gierka" Natychmiast kupiliśmy z Renią polędwiczkę, a jak kto woli, chwilę wspomnień widoczną na zdjęciu (3). Zapewniamy, że polędwica jest pyszna i smakuje wybornie .
Neoliberałowie i  ludzie o skłonnościach prawicowych w III RP usiłują Edwarda Gierka wymazać z historii i pamięci Polaków. Zastępy prokuratorów, profesorów i doktorów  w Instytucie Politycznej Nienawiści, hojnie opłacanych trudzą się jednak nadaremnie. Bo oto znajdują się ludzie, którzy pragną pomnik towarzyszowi Edwardowi postawić, nazwać ulicę jego imieniem, czy wędlinę, by pobudzić konsumpcję. Tyle tylko, że milionów na polędwicę nie stać.
Po spożyciu polędwicy "jak za Gierka", zadowoleni udaliśmy się do naszej "Arkadii". A tam nowe zjawisko.
DSCF1095 (640x541)DSCF1099 (567x640)DSCF1100 (553x640)

poniedziałek, 3 listopada 2014

PROPOZYCJA DO ODRZUCENIA

Pani Ewa Kopacz, premierka III RP, zamiast rządzić państwem uprawia agitację w kampanii wyborczej do samorządów. Pragnie w ten sposób poprawić nadszarpniętą reputację Platformy "Obywatelskiej", która utraciła więź z obywatelami, właśnie. Jeżdżąc po kraju spostrzegła, lepiej późno niż wcale, że wyborcy mają dość bezsensownej i bezproduktywnej wojny PO z PiS. W związku z tym zaprosiła do siebie liderów wszystkich parlamentarnych partii, aby zechcieli wypowiedzieć się na temat budżetów partycypacyjnych w gminach, które w mediach okrzyknięto budżetami obywatelskimi. Tymczasem i budżet państwa i budżety samorządów są w istocie budżetami obywatelskimi, bo tworzone są z podatków obywateli. Rzucając słuszne hasło zastąpienia wojny między PiS i PO sporem o przyszłość państwa wypomniała liderom ich ostre sformułowania i wypowiedzi, co nie jest najlepszą zachętą do dyskusji. Budżety partycypacyjne nie budzą żadnych zastrzeżeń, są zagadnieniem dziesięciorzędnym w ogromie groźnych problemów, które dręczą większość obywateli.  Jest to sprytny chwyt, świadczący o nieszczerośći intencji ze strony pani premierki. Gdy liderzy się nie stawią pani premierka powie: zapraszałam, ale oni zamiat dyskusji wolą bijatyki, głosujcie na PO. A Platforma "Obywatelska" powinna już odpocząć od rządzenia, aby nie kompromitować się aferami i przygłupimi wypowiedziami, pana Radosława Sikorskiego o tym, że prezydent Federacji Rosyjskiej, pan Władimir Putin zaproponował premierowi III RP, panu Donaldowi Tuskowi rozbiór Ukrainy. Są to prowokacyjne brednie. Autora tej schizofrenicznej wypowiedzi Platforma "Obywatelska" broni z taką samą determinacją jak własnych stołków. To się nazywa solidarność kolesiów.

piątek, 31 października 2014

PANI JUSTYNA POCHANKE

Wczoraj przez cały wieczór pani Justyna Pochanke, coraz młodziej wyglądająca, straszyla widzów, wraz z dwoma ekspertami, bombowcami Putina (nie prezydenta, nie pana, a właśnie Putina). Słuchając tej damulki pękałem ze śmiechu. Samoloty rosyjskie nie naruszyły niczyjej przestrzeni powietrznej, latały bowiem w przestrzeni dostępnej samolotom wszystkich państw.Pochanke tymczasem sugerowała, że rosyjskie samoloty zagrażają Polsce. Gdyby tak twierdził np. pan Aleksander Kwaśniewski nie miałbym do niego pretensji, bo jest zatrudniony przez ukraińskiego oligarchę. Ale Pochanke, "niezależna" i pobożna dziennikarka? Może załapała się na jakiś etacik u jakiegoś oligarchy zaprzyjaźnionej Ukrainy?
Moim skromnym zdaniem Polsce nie zagrażają samoloty prezydenta Federacji Rosyjskiej, pana Władimira Putina, a dziennikarze tacy jak Pochanke, politycy rusofobiczni i inni dostojnicy III Sarmacji - Neokolonii.

niedziela, 26 października 2014

LWÓW WRÓCI DO POLSKI?

Sensacja goni sensację. Oto pewien wesołek i birbant, który dla zachowania pozorów na bardzo krótki okres został "przejściowym" premierem III RP ujawnił, że pan Putin zamierzał panu Tuskowi zwrócić Lwów, na sopockim molo, ale pan Tusk zlekceważył propozycję. W świetle tego oświadczenia pan Radosław Sikorski nie tylko nie powinien być odwołany ze stanowiska marszałka Wysokiej Izby, ale powinien zostać wybrany na króla III RP. Zanim zmieni się konstytucję i załatwi wszelkie formalności panu Sikorskiemu należy wznieść pomnik wdzięczności. O propozycji pana Putina ukazują się artykuły w tygodnikach opiniotwórczych, politycy i dziennikarzerze zajadłe toczą boje w telewizjach. Archiwiści odnaleźli już notatki służbowe na temat propozycji nie do odrzucenia, a jednak odrzuconej. Jeszcze trochę, a pan Tusk zostanie postawiony przed Trybunałem Stanu, za opieszałość. Ale najpierw wykładie całej sprawy opracuje profesor Tomasz Nałęcz doradca prezydenta w dziedzinie historii.
Ja się cieszę, bo dzięki mądrej i dalekowzrocznej polityce prezydenta III RP (on teraz przejął stery polityki zagranicznej), panu Bronisławowi Komorowskiemu, staniały jabłka. Obżeramy się z Renią tymi jabłkami od rana do wieczora, a wszelkie oszczędności, uzyskane w ten sposób, postanowiliśmy wysłać dyrektorowi Radia Maryja, panu Tadeuszowi Rydzykowi, pomni że prawda nas wyzwoli, ze złudzeń.

OBROŃCY PANA RADOSŁAWA SIKORSKIEGO

Szeregi obrońców marszałka Sejmu, pana Radosława Sikorskiego w błyskawicznym tempie rosną. Dziś prezydent III RP, pan Bronisław Komorowski w ojcowskim, napuszonym stylu rozgrzeszył łaskawie byłego ministra spraw zagranicznych. Poseł Twojego Ruchu, pan Andrzej Rozenek, człowiek inteligentny, mądry, do niedawna bezkompromisowy, wypowiadał się dziś, u Kamila Durczoka bardzo łagodnie i wyrozumiale potraktował pana marszałka S. i jego skandaliczne zachowanie. Przesłuchiwany przez odmłodzoną i wygładzoną Monikę Olejnik lider Twojego Ruch, pan Janusz Palikot powiedział, że nie zagłosuje za wnioskiem PiS, w ten sposób zasilił szeregi obrońców Radosława Sikorskiego. Platforma Obywatelska wczoraj jeszcze podzielona dziś stanęła murem za Sikorskim. No,cóż kamień u szyi tej partii jest jej wyborem.
Nie dziwota, że sławny redaktor, Kamil Durczok zdurniał i wcisnął widzomTVN 24 kit niebywały. Oznajmił ni mniej ni więcej: prześledziliśmy w redakcji minuta po minucie materiał z wizyty premiera Tuska w Moskwie i nie było spotkania Tuska z Putinem. I jest to łgarstwo! Przez trzynaście lat, jako dziennikarz towarzyszyłem ( zapraszam na www.kronikarzprl.com.pl) najważniejszym osobom w PRL w wizytach zagranicznych. Wizyty składają się z części oficjalnych i prywatnych (spotkania np. w cztery oczy). Dziennikarzy dopuszcza się na kilka minut na spotkania oficjalne, na spotkania prywatne dziennikarze są dopuszczani bardzo rzadko i też na chwilę. Niech więc pan Durczok nie wciska widzom TVN 24 kitu. Jest prawdopodobne, że spotkanie panów Tuska i Putina odbyło się przy koniaku i kawiorze. Putin mógł w swobodnej, prywatnej rozmowie zaproponować Tuskowi zwrot Lwowa. Mogę założyć, że tak było. Tusk musiał na taką propozycję zareagować. Jeśli Putin żartował to Tusk musiał żartem odpowiedzieć. Mógł w takim spotkaniu (koniak - kawior) uczestniczyć Sikorski. Ale ujawnianie prywatnej rozmowy, na takim szczeblu jest nie tylko niezgodne z dobrym wychowaniem, jest zwykłym draństwem.
Zastanawiam się, dlaczego zbankrutowany polityk ma tylu obrońców?

wtorek, 21 października 2014

KOCIOKWIK BUTNYCH i NIEKOMPETENTNYCH

Takiego dnia w polskiej polityce jeszcze nie było. Najpierw marszałek Sejmu, były minister spraw zagranicznych, pan Radosław Sikorski ochrzanił dziennikarzy. Potem premierka III RP, pani Ewa Kopacz zbeształa marszałka Sejmu, a na koniec minister spraw zagranicznych, pan Grzegorz Schetyna dał popis niekompetencji stwierdzając, że: "polską politykę zagraniczną prowadzi prezydent i minister spraw zagranicznych". W ten sposób wykazał się nieznajomością obowiązującej konstytucji.W Art.146 punkt.1 konstytucja stanowi, że "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej". Zaś Art.133 punkt 3 stwierdza, że "Prezydent Rzeczypospolitej w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem".
Jeśli pan Grzegorz Schetyna nie widzi różnicy między słowem "prowadzi", a słowem "współdziała" to nie powinien być ministrem spraw zagranicznych!
Pan Grzegorz Schetyna usiłując złagodzić kompromitację swojego partyjnego kolesia, pana Radosława Sikorskiego, zachował się jak watażka stwierdzając, że "sprawa (blamażu Sikorskiego - uwaga M.Ch) jest zamknięta". Panie Schetyna, takie oświadczenia może pan składać w Platformie Obywatelskiej. My, obywatele bezpartyjni, odrzucamy pański autorytarny bełkot.
Platforma Obywatelska już nie jeden raz zamiotła pod dywan kompromitujące ją afery. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem uda jej się schować pod dywanem bezprecedensową kompromitację pana Sikorskiego. Człowiek butny, który przyznaje się do słabej pamięci nie powinien być marszałkiem Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, bo jest to obraza większości obywateli.
Zadziwiająca jest postawa mediów elektronicznych, nie atakują Radosława Sikorskiego, mimo że potraktował dziennikarzy butnie i obraźliwie. Mam już dosyć tej cholernej sitwy "niezależnych " mediów i neoliberalnych polityków.

PAN PREZYDENT DRZEWKA SADZI

Wybraliśmy się z Renią, w niedzielny poranek, do Łazienek Królewskich, by poodychać nieskażonym powietrzem historyczno - patriotycznym i zrobić kilka jesiennych fotek. Park w tym roku nie imponuje orgią kolorów, liście na drzewach poszarzałe, kolory zużyto prawdopodobnie na pomalowanie "zielonej wyspy", czyli III Sarmacji - Neokolonii.
Smutni i przygaszeni zamierzaliśmy wracać, gdy Renia zawołała: popatrz, jaka niespodzianka, wskazując na nowe drzewko !
W rzeczy samej na środku łączki stało drzewko, a ściślej dąbek... posadzony przez samego prezydenta, pana Bronisława Komorowskiego. Dębczak poruszył moją wyobraźnię do tego stopnia, że oczami duszy ujrzałem, jak pan prezydent każdego dnia sadzi jedno drzewko. W ciągu jednej kadencji mógłby zalesić całe Mazowsze i część 
Kujaw. Przeszedłby do historii, jak Kazimierz Wielki, który zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. O panu Bronisławie Komorowskim przyszłe pokolenia mówiłyby "zastał Polskę ogołoconą, a zostawił zalesioną". I nie wiadomo dokąd poszybowałaby moja wyobraźnia, gdyby nie kamień ze złotą tabliczką, na której wyryto...
Natychmiast postawiłem sobie pytanie skąd wziąć tyle kamieni, gdy prezydent zacznie zalesiać ojczyznę? Drzewka dostarczyliby z pewnością leśnicy. O to się nie martw, uspokoiła mnie Renia, miłościwie nam panujący kupi w Stanach Zjednoczonych, mają przecież Góry Skaliste.
Wtedy, taki już mam charakter, postawiłem sobie pytanie: za czyje pieniądze ściągnięto do Łazienek Królewskich ten wielki kamień? Może pan prezydent pokrył koszty z własnej, skromnej pensji? Czy pan prezydent wie o tym kamieniu i tabliczce? Może podrzuciły mu ten kamulec przydupasy przypochlebne?
Ilekroć otwieram Internet oglądam pana prezydenta na kolanach w katedrach, kościołach i przed hierarchami. Pan prezydent z dumą obnosi się ze swoją wiarą. Demonstracja wiary przez pana prezydenta uprawnia mnie do pytania. Czyż wystawiony w Łazienkach Królewskich kamień z tabliczką, z okazji posadzenia drzewka "wolności", nie jest grzechem pychy?

sobota, 18 października 2014

GRU ZDEMASKOWANY, SZPIONY w KOZIE !!!

Dzisiejszy wieczór przeżywałem, jako wieczór sukcesów. Nasz dzielny wywiad zniszczył siatkę wrażego rosyjskiego GRU i pokrzyżował Putinowi plany najazdu na III Sarmację - Neokolonialną. Szpion zatrudniony w Ministerstwie Obrony Narodowej został zatrzymany. Wszystkie stacje telewizyjne ujawniły, że przekazał do Moskwy plany imprez kulturalnych, w naszej dzielnej armii, plany festiwali, repertuar orkiestr wojskowych i zespołów tanecznych. Informacje mediów elektronicznych wprawiły mnie w doskonały nastrój patriotyczny. Eksperci komentujący niecne zamiary rosyjskie utwierdzili mnie w patriotyzmie. Doradca pana Prrrezydenta, pan Roman Kuźniar-profesor zapewnił mnie, że pan Prrrezydent czuwa nad bezpieczeństwem państwa. Nie wystąpił tylko żaden kardynał, bo wszyscy są w Watykanie i zastanawiają się jak umocnić rodzinę.
Drugi szpion, o podwójnym obywatelstwie, adwokat, który przychodził na posiedzenia komisji sejmowych i bez przerwy węszył też został unicztożony. Zabrano mu wszystkie notatki z tych posiedzeń, a co najważniejsze listę kandydatów na szpionów. Mam patriotyczną nadzieję, że nasz dzielny wywiad dokona tej nocy aresztowań. Muszę kończyć ( jest godzina 23,15, nie dlatego, że chce mi się spać) ale dlatego, że słyszę dzwonienie do moich drzwi...Pewno mecenas umieścił mnie na swojej liście.

NADCHODZI CZAS PÓŁGŁÓWKÓW

Minister Obrony Narodowej pan, Tomasz Siemoniak, ukarał podwładnych żołnierzy za to, że w pogrzebie płk. Ludowego Wojska Polskiego, Wacława Krzyżanowskiego - "stalinowskiego prokuratora" uczestniczyła kompania honorowa.                                                "Pułkownik Ludowego Wojska Polskiego Wacław Krzyżanowski, to pierwszy stalinowski prokurator, któremu Instytut Pamięci Narodowej postawił zarzuty przed sądem, oskarżając o udział w komunistycznej zbrodni sądowej. Został on jednak uniewinniony zarówno w sądzie I, jak i II instancji".
Pan minister i na domiar złego wicepremier nie musi przejmować się wyrokami sądów. Tak się rozpędził, że  zabranił w części wojskowej Cmentarza Powązkowskiego chować generałów z okresu Polski Ludowej!
W tym samym czasie w resorcie pana T. Siemoniaka wykryto rosyjskiego szpiega i nadano banalnemu sukcesowi służb specjalnych, które powinny pracować w zaciszu, niebywały rozgłos medialny. Platforma Obywatelska, zbieżność zdarzeń pewno przypadkowa, zaproponowała likwidację wolnych sobót, "w trosce o wyższe zarobki pracujących".
Gdy te wiadomości powiążemy ze sobą, poznamy prawdziwe zamiary i dążenia rządu III Sarmacji - Neokolonii. Najgroźniejszym wrogiem Polski są "komuniści" i Rosjanie. Dla "komunistów" nie ma nawet miejsca na cmentarzach. Najprawdopodobniej jest to zapowiedź usunięcia z Powązek grobów ludzi zajmujących w Polsce Ludowej ważne państwowe stanowiska.
Nadchodzi czas półgłówków czy nikczemników?

środa, 15 października 2014

EWA NIE BYŁA GRZESZNICĄ

Uczą nas od najmłodszych lat, że wszystkie nieszczęścia sprowadziła na nas Ewa, pramatka grzeszna i przewrotna, bo zjadła jabłko!                                                                            
 Uwięziony w łożu boleści sięgnąłem do mojej ulubionej KSIĘGI, w której przeczytałem, co Jahwe-Bóg przekazał człowiekowi z Edenu. "Możesz jeść do woli ze wszystkich drzew ogrodu, ale z drzewa, które daje wiedzę o dobru i złu, jeść nie będziesz! Gdybyś z niego zjadł, czeka cię pewna śmierć!"
Dowiedziałem się tedy ( z "Księgi Rodzaju") kto stworzył cenzurę. I co spotkało  pramatkę Ewę, która wysłuchwszy węża "...spostrzegła..., że [ owoc ] drzewa był dobry do jedzenia i ponętny dla oka, a [ nawet ] godny pożądania dla zdobycia... wiedzy. Wzięła więc jeden z owoców i jadła. Dała też mężowi, który był przy niej. I on jadł."
Nie jest powiedziane w KSIĘDZE RODZAJU, że Ewa zjadła jabłko. (!!!) W STARYM TESTAMENCIE ani razu nie użyto słowa "jabłko" z tej prostej przyczyny, że autorzy Biblii nie znali tego owocu, albowiem jabłonie w Raju nie rosły!
Dlatego ośmielam się spojrzeć na wydarzenie w Edenie nieco inaczej. Ewa, pramatka nasza, była pierwszą feministką, która zjadła owoc z drzewa wiadomości dobrego i złego, albowiem usiłowała wyzwolić się spod panowania męża i zamierzała być partnerką Adama, a nie uległą bożą służką. I za to została napiętnowana przez Jahwe-Boga.
Słudzy Jahwe-Boga, przyodziani w sukienki, usiłują mit o jabłku wykorzystywać w celu sprowadzenia kobiet do roli służebnic. Kobieta powinna służyć mężczyźnie, tylko mężczyźnie, ale Jahwe- Bogu nie może.

Ewa nie była grzesznicą tylko pierwszą FEMINISTKĄ!

środa, 8 października 2014

CZY TO JUŻ KOMUNIZM?

Każdego ranka dzwonią do mnie komuniści. Rozmowa zawsze zaczyna się tak samo: dzień dobry, czy to pan Mirosław?
-Potwierdzam.
- Mam dla pana dobrą wiadomość, pragnę pana zaprosić na darmowe badania słuchu, wzroku, pamięci, wytrzymałosci pana kości... i tak bez końca. Wszystko za darmo, jak w komunizmie!                                                                                                                          Wtedy przypomina mi się mój dziadek, który lubił nowinki i już był gotów uwierzyć w komunizm, ale dowiedział się, z podszeptów wrogów ludu, że w komunizmie będą wspólne żony. Dziadek był tak przywiązany do babci, że natychmiast zrezygnował z komunizmu.
Ze mną było podobnie, już zamierzałem uwierzyć, że kapitalizm w drodze ewolucji, pod wpływem wyrzutów sumienia, zmienia się w komunizm, ale zadzwonił do mnie "gościu" z "NC+".
Zaczął bez owijania w bawełnę: czy to pan Mirosław?
- Potwirdziłem
- Jest pan naszym sumiennym klientem, mam dla pana prezent.
- Nie do wiary! Wrzasnąłem radośnie w sluchawkę.
- Proszę nie przerywać, skarcił mnie ciepło przedstawiciel "NC+". Zbliżają się długie jesienne wieczory, dlatego "NC+" otwiera nowy kanał filmowy, z rewelacyjnymi filmami amerykańskimi, za jedyne 4,5 PLN miesięcznie.
- Bardzo pana przepraszam, odezwałem się nieśmiało, albo pan coś sobie chlapnął, albo nie zna pan języka polskiego. Ja mam sobie w "NC+" kupić prezent?
- Strzał w dziesiątkę, zawył do słuchawki radośnie przedstawiciel "NC+"!
- To proszę mi odpowiedzieć na ostatnie pytanie, jak pan kupuje swojej partnerce, albo partnerowi perfumy w prezencie to narzeczona panu płaci za prezent?
- Oczywiscie, oznajmił szczerze przedstawiciel "NC+", płaci mi w naturze. Teraz proszę pana są inne czasy i za prezenty się płaci.                                                                                                    Był taki minister, przypomniałem sobie błyskawicznie, któremu żona dawała w prezencie zegarki, ale on za nie płacił. Pan prezydent, III Sarmackiej - Neokolonialnej, dał w prezencie emigrującemu do Brukseli, panu Donaldowi Tuskowi (za chlebem, panie za chlebem) busolę. Czy D.T. za prezent zapłacił? Sami widzicie, że pytanie jest głupie. Takiemu geniuszowi, jak pan Tusk nie potrzebna jest żadna busola. Wystarczy mu Angela Merkel !

wtorek, 7 października 2014

TOAST ZA SUKCESY...

Kilka dni temu byłem świadkiem, zdawało się, banalnego zdarzenia. Kupowałem wkręty i klej, gdy do sklepu wszedł wysoki, potężny, zarośnięty mężczyzna, z sińcami pod oczami. Pomyślałem, że jest to człowiek z głębi nędzy i rozpaczy. Bez słowa wyciągnął dłoń i podał coś sprzedawcy, który bez słowa wręczył mu małą buteleczkę... denaturatu. Nie sądziłem, iż nie będę mógł uwolnić się od opisanego zdarzenia. Po kilku godzinach wróciłem do sklepu i kupiłem 0,2 l. denaturatu. Sprzedawca, chyba mnie zapamiętał, bo zapytał konfidencjonalnie: pan też ...?                                                                                                       Zapłaciłem 4 złote i nie odpowiadając na pytanie wyszedłem ze sklepu. Pamięcią sięgnąłem do czasów usuniętych przez twórców III Sarmackiej-Neokolonialnej z historii Polski. Wtedy, w Polsce Ludowej też sprzedawano denaturat i byli ludzie, którzy go pili. Skąd więc toast za sukcesy? Sukcesy wynikają z różnic. Za "realnego socjalizmu" denaturat był barwiony na niebiesko, na naklejce widniała trupia czaszka, ostrzegająca przed groźnymi dla życia następsrwami. Amatorzy denaturatu destylowali go w ten sposób, że bochenek chleba przekrawali na pół, usuwali z połówki mięką warstwę, wlewali denaturat i uzyskiwali bezbarwny płyn. Wymagało to większych nakładów finansowych, albowiem denaturat sprzedawano tylko w półlitrówkach, koszty powiększał zakup chleba. Chleb w PRL był bardzo tani, ale koszty zwiększał. Teraz, w III Sarmackiej - N...wszystkie wspomniane wyżej uciążliwości, nasi dobroczyńcy- kapitaliści usunęli. Denaturat swoją barwą niczym nie różni od wytwornych wódek. Sprzedaje się go w małych plastikowych flaszeczkach za jedyne 4 złote. Na naklejce nie ma trupiej czaszki, nie trzeba odbarwiać napoju, chleb może służyć za zakaskę choć, jak wieść gminna niesie, najlepszą zakąską są obecnie jabłka. Pragnę także zwrócić Państwa uwagę na fakt, że niewidzialna ręka wolnego rynku rozwiązała problem podaży i popytu. Denaturat można nabyć w sklepch z gwoździami, farbami i klejami, w sklepach chemicznych itp. No i cena ( 4 zł. ) za 0,2 l. jest przystępna. Za 4 złote kaźdy biedak może wprawić się w stan oszołomienia, zapomnieć o głodzie i zimnie. W III Sarmackiej - Neokolonialnej ponad 2 miliony obywateli żyje poniżej poziomu egzystencji. Dla nich buteleczka denaturatu jest humanitarnym darem i sukcesem rządzących nieprzerwanie...

środa, 1 października 2014

NA WIEJSKIEJ BEZ ZMIAN

Oczekiwane wystąpiwenie nowej premierki, III SARMACKIEJ - NEOKOLONIALNEJ, pani Ewy Kopacz rozczarowało obywateli myślących samodzielnie. Dlaczego?
Zacznę od pozornego drobiazgu. Pani Ewa Kopacz oznajmiła z trybuny Wysokiej Izby, że jej kolega i protektor, pan Donald Tusk został prezydentam Europy! W Traktacie Lizbońskim nie ma takiej funkcji. Wypowiedź pani Kopacz traktuję więc, jako celowe okłamywanie opinii publicznej, co jest dowodem na to, iż nowa premierka podobnie, jak jej poprzednik, nie zrezygnuję z obietnic i manipulacji.
Pani Ewa Kopacz oświadczyła, iż jej rząd będzie zabiegał, aby Stany Zjednoczone rozlokowały na terytorium III Sarmackiej - Neokolonialnej jak najwięcej swoich rzołnierzy. Zapowiedziała dalszą wasalizację Polski. Jestem pewny, że w tej dziedzinie słowa dotrzyma. Nie powiedziała wprost, że Polsce zagraża Rosja, bo trudno to udowodnić. Rosja nie zgłasza roszczeń terytorialnych, ani żadnych innych. Przestała kupować nasze produkty przemysłowe i żywność po wprowadzeniu przez Polskę restrykcji. Na marginesie dodam, że Ukrainie można pomóc odbierając oligarchom ukraińskim pieniąsze, które ukradli.
Ekspose roiło się od obietnic, które będą realizowane już po wyborach parlamentarnych! Można więc uznać, nie popełniając błędu, że było to wystąpienie inaugurujące kampanię przedwyborczą. Pani Ewa Kopacz ma nadzieję rządzć po wyborach.

Ani razu nie wspomniała o haniebnych umowach śmieciowych i bezrobociu.
Zatem na Wiejskiej bez zmian.

niedziela, 28 września 2014

DLACZEGO pan BRONISŁAW KOMOROWSKI...

...nie potępia rządu oligarchów ukraińskich, rządu, który masakruje własnych obywateli? Szkoci mogli opuścić Wielką Brytanię, a ludzie którzy czują się Rosjanami nie mogą opuścić Ukrainy? Rząd ukraiński usiłował ich pozbawić języka ojczystego, muszą za to płacić życiem? Gdzie tu moralność? Może pan prezydent odpowie, dlaczego do Berlina, gdzie dyskutowno o Ukrainie nie zaproszono ówczesnego ministra spraw zagranicznych Polski? Proszę nas oświecić, dlaczego rozmowy o dalszych losach Ukrainy toczą się w Mińsku, a nie w Warszawie? Dlaczego Radosław Sikorski, którego polityki nie zaakceptowała cywilizowana Europa, został marszałkiem Sejmu? Czyje interesy reprezentuje pan Sikorski?
Dlaczego pan prezydent podwyższa wydatki na zbrojenia? Czy broń będzie produkowana w Polsce, czy władze kupią szmelc amerykański? Czy to prawda, że za kontrakty przedstawiciele państwa otrzymują gratyfikacje?
Dość sarmatyzmu w polskiej polityce zagranicznej. Sarmaci byli bitni, ale myślenie sprawiało im przykrość. Proszę o konkretne dowody, że Rosja zagraża Polsce.

niedziela, 21 września 2014

DWIE MORALNOŚCI

Kiedy Szkoci ogłosiłi referendum, w którym mieli zadecydować o rozwodzie z Wielką Brytanią pan David Cameron, premier UK nie zbombardował Edynburga, nie ostrzelał z ciężkich dział Glasgow, a jego koleś z Ameryki nie wprowadził sankcji ekonomicznych. Gdy ludność rosyjska zamieszkująca Krym zorganizowała referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Matuszki Rosji "cywilizowany" świat zachodni zadął w trąby oburzenia. A gdy w ślad Krymu poszła ludność wschodnich rejonów Ukrainy, której oligarchowie w Kijowie, wspierani przez prawy sektor, banderowców i różną faszystowsko-najonalistyczną swołocz, zakazali używania języka ojczystego (rosyjskiego) udowodnili swoją determinację bombardowaniami miast i mordowaniem własnych obywateli. "Cywilizowany świat zachodni", w tym pan David Cameron, poparli kijowskich bandziorów, a pan prezydent III RP ogłosił zwiększenie nakładów na zbrojenia choć w polskim państwie bieda aż piszczy.                                                           Media polsko języczne zapiszczały ze szczęścia, na krytyce Putina można przecież dobrze zarobić i od miesięcy karmią nas bredniami o rosyjskim zagrożeniu. Jak do tej pory nie przytoczono ani jednego dowodu, że prezyden Federacji Rosyjskiej, pan Władimir Władimirowicz Putin przygotowuje wraże oddziały mające wkroczyć do III RP. Korzystam z okazji, by podziękować panu Putinowi za obniżenie cen polskich jabłek. Rok temu kupowałem jabłka płacąc 3,5 PLN za kilogram, teraz nabywam je po 1,5 PLN, a w Biedronce, za piękne, pachnące i smaczne polskie jabłuszka zapłaciłem 0,95 PLN! Wiem, że sadownicy są wkurwieni. Mam nadzieję, że plac przed Pałacem Namiestnikowskim zasypią jabłkami. Francuscy rolnicy spalili już kilka budynków administracji rządowej protestując przeciw sankcjom, mądrzy Węgrzy, Słowacy i Czesi powiedzieli, że w dalszej głupocie nie będą brały udziału. Biznes europejski omija sankcje, gdzie się tylko da. Na placu boju pozostanie pan Barack Obama, któremu przydarzyło się rządzić państwem tracącym bezpowrotnie swoją przywódczą rolę w świecie, a co zatem idzie dyktat. W Ameryce Łacińskiej już CIA nie zmienia rządów jak rękawiczek, Chiny stały się drugą potęgą gospodarczą świata, z kosztownej "pomocy" USA Indie zaczęły rezygnować już za rządów pani Indiry Ghandii, Południowa Afryka i Brazylia zrezygnowały z "opieki" Wielkiego Brata. Przywódcy III RP pozostaną wierni USA aż do całkowitej utraty przywódctwa. Taka to już dziwna przypadłość miernych, ale wiernych.

piątek, 19 września 2014

GOOD MORNING POLSKO

Będziemy mieli za parę dni RZĄD JEDNOŚCI PLATFORMY OBYWATELSKIEJ. Pani Ewie Kopacz udało się połączyć dwie zwalczające się frakcje, co zademonstrowali na ekranie dwaj liderzy, których ręce połączyła nowa pani premier. Ministra sprawiedliwości przedstawiła, że szanuje prawo i kocha ludzi.Jest to dla mnie bomba sezonu, których nie szczędziła nam nowa premierka.
Sensacją medialną stała się nominacja, poniewieranego przez pana Donalda Tuska, który nas opuścił (oby na stałe) Grzegorza Schetyny, na ministra Spraw Zagranicznych III RP. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że nie zgadzam się z liderem Twojego Ruchu, panem Januszem Palikotem, iż nowy minister nie ma żadnych kwalifikacji. Jak mnie poinformowały wiewiórki, zbliżone do przyszłego rządu, Pan Grzegorz spędzał urlopy w przeróżnych karajach, pod różnymi szerokościami geograficznymi. Zresztą"good morning" Polsko wypowiedział z nieskazitelnym akcentam oxfordzkim.
Przepraszam moich ewentualnych czytelników, muszę się jednak powtórzyć, że Polsce potrzebni są mądrzy ludzie. Czytam i słucham ich niezależnie od opcji politycznej. Wczoraj w TVN 24 najpierw wysłuchałem pana Włodzimierza Czarzastego, przeszkadzała mu w studio pani, o której pisał Lenin, a potem z Wrocławia zabrał głos nazywany "legendą opozycji" pan Władysław Frasyniuk. Obaj ci panowie stali kiedyś po przeciwnych stronach barykady, obaj mądrzy, jakby się umówili, zwrócili moją uwagę na drobny fakt, że w debacie o nowym rządzie nie mówi się o problemach, które dokuczają Polakom, a o personalnych podziałach i obsadach: Janek dostanie taki resort, Kasi przyznamy resort siłowy, a Radka awansujemy. Pan Frasyniuk przypomniał przy tej okazji 21 Postulatów Gdańskich. 13 postulat głosi, że stanowiska rządowe powinny być obsadzane ludźmi kompetentnymi!
Prawdziwa niespodzianka jeszcze przed nami. Drugą osobą w III RP, czyli marszałkiem Sejmu, zostanie wybrany pan Radosław Sikorski.
Czy ktoś słyszał, aby zakon "dziewic przeczystych i zaślubionych..." wybrał na swoją przeoryszę damę podejrzanej konduity?

poniedziałek, 15 września 2014

PIĄTE: NIE ZABIJAJ

Prezydent III RP, pan Bronisław Komorowski, przy każdej nadarzającej się okazji lubi  zaznaczać, iż jest katolikiem, wiernym i bogobojnym synem Kościoła. Gdyby to robił zwykły obywatel Komorowski mógłbym skomentować ową pozę, jako intelektualną zaściankowość. Na wszelki wypadek dodam, że nie uważam wiary za intelektualny prowincjonalizm, ale obnoszenie się z nią, zwłaszcza prezydenta państwa, na takie miano zasługuje.
Bogobojny syn Kościoła powinien sumiennie wykonywać dziesięć przykazań. Nie powinien zabijać i nie powinien popierać tych, co zabijają innych ludzi, także w Boga wierzących. Nie wiem czy w rządzie ukraińskich oligarchów są katolicy. Wiem natomiast, że z rozkazu tego rządu mordowani są ludzie, obywatele Ukrainy. Codziennie pociski dział i rakiet spadają na domy niewinnych, zabijają dzieci, kobiety...
Czy katolik powinien popierać taki rząd? Czy pan Bronisław Komorowski solidaryzując się z ukraińskimi oligarchami grzeszy, czy tylko realizuje politykę USA? Czy polskie firmy budowlane dostarczą panu Jaceniukowi cegły na budowę muru odgradzającego Ukrainę od Rosji? Czy pan Komorowski będzie wspierał drobne ukraińskie cegielnie?
Wróciłem właśnie ze Szwajcarii. Władze tego kraju, mimo nacisków europejskich jastrzębi, nie propagują rusofobii. Media relacjonują przebieg walk na Ukrainie rzeczowo i obiektywnie. Szwajcarskie banki łagodzą sankcje wobec Rosji. Rosja to wielki kraj i można tam sprzedać, z korzyścią dla obywateli Szwajcarii, wiele towarów. Gdy Kadafi więził Szwajcarów i zablokował dostawy ropy w Bernie złożył wizytę prezydent Federacji Rosyjskiej, pan Dmitrij Miedwiediew. I o tym w Bernie pamiętają.



niedziela, 14 września 2014

NAOBIECYWAŁ i CZMYCHNĄŁ

Po pięćdziesięciu paru dniach pobytu w normalnym kraju, obezwładniony nagłą chorobą, która uniemożliwiła mi korzystanie z Internetu, wróciłem do Oj-czyzny mojej, dotkniętej nieprzerwanym strumieniem sukcesów.  Spragniony wieści, natychmiast włączyłem TVN i ujrzałem rozpromienioną buźkę pani Justyny Pochanke, która w euforycznej radości informowała, że helikoptery najpotężniejszej armii świata wylądowały (awaryjnie) na polach polskiej wsi, a przebywający tam, przypadkowo, operator TVN utrwalił dla historii, jak wieśniaczki i wieśniacy entuzjastycznie (chlebem, solą i zapewne bimberkiem) witali żołnierzy USA, doświadczonych w bojach w Wietnamie, Iraku, Afganistanie, w bombardowaniu Serbii i innych państw bezbronnych. Pani Pochanke dzieliła się ze mną swoim szczęściem i zapewniała, że tych helikopterów będzie z każdym dniem przybywać, aby chronić Polskę przed inwazją...
Nie podzielałem euforii przedstawicielki Grupy ITI więc wyłączyłem telewizor. Sięgnąłem po prasę. Łamy gazet i tygodników wręcz ociekały sukcesm. Tytuły głosiły: Donald Tusk prezydentem Europy, Donald Tusk przewodniczącym Rady Europjskiej, Polak, Donald Tusk królem Europy. Ten ostatni tytuł przypadł mi najbardziej do gustu, albowiem zawiera istotę tego sukcesu. Przewodniczący Rady Europejskiej ma bowiem podobne uprawnienia jak królowa byłego imperium, której przemówienia pisuje premier. Pan Tusk, podobnie jak pan Jerzy Buzek, szkód Europie nie wyrządzi, a nam, mam nadzieję, będzie lżej. A co dla niego najważniejsze, pan Tusk, nie będzie musiał rozliczać się z realizacji obietnic.
Przez siedem lat, posługując się dowodami (autostrady, lotnisko, stadiony, kolej, umowy śmieciowe, bezrobocie, nędza dwu milionów obywateli, afery PO) oceniałem, że pan Tusk jest złym premierem. Teraz, szczerze gratuluję mu sukcesu.
Mówi się "baba z wozu, koniom lżej". Rzecz w tym, że miejsce na furze po Tusku zajmie pani Kopacz i lżej na razie nie będzie, nie dlatego, że jest kobietą, ale dlatego, że jest autorką ustawy o refundacji leków, nazywanej potocznie niewidzialną ustawą eutanazyjną. Ograniczyła bowiem, ta ustawa, najbiedniejszym obywatelom III RP dostęp do leków, ratując budżet państwa rządzonego przez pana D. Tuska.

niedziela, 20 lipca 2014

PUTIN SKAZANY !

Organ, zwany "Gazetą Wyborczą", ustalający poprawność polityczną, orzekający komu wolno więcej, a komu mniej, obalający premierów i wysyłający za kratki potajemnie nagranych, w ostanim wydaniu skazał Władimira Putina, prezydenta Federacji Rosyjskiej publikując artykuł pt. "Zbrodnia Putina". Putin już się nie wywinie, bo dowody zbrodni są tak liczne, że obalają wszystkie wątpliwości?
Rząd Ukrainy, nie mając dostępu do terenów, gdzie spadł samolot malezyjski ustalił, że zestrzeliła go rosyjska rakieta BUK, dostarczona separatystom przez Putina. Telewizja w Polsce pokazała nawet miejsce, w którym stała rakieta, a także uciekający pojazd do Rosji, bez rakiet, oczywiście. Minister rządu oligarchów w Kijowie poinformował opinię publiczną całego Globu, że dzielne siły wewnętrzne Ukrainy złapały zbrodniarza, który obsługiwał wyrzutnię rakiet BUK, dokumenty przy nim znalezione poświadczają, że ukończył krótki kurs obsługi wyrzutni BUK. Delikwenta i dokumentu nie pokazano.
Zeszmaceni dziennikarze polscy są przekonani, że uwierzymy w brednie, którymi nas karmią, przez całą dobę. Tymczasem, my, widzowie, słuchacze i czytelnicy pytamy czy Rosja miała jakiekolwiek powody, by zestrzelić malezyjski samolot pasażerski? Żadnych powodów. Tylko idioci mogą sądzić, że zestrzelenie przyniesie Putinowi korzyści. Prezydenta Federacji Rosyjskiej można nie lubić, ale nawet jego wrogowie nie zaliczają go do idiotów. Putin, przypominam wypowiedź amerykańskiego generała, potrzebuje 5 dni, by zająć całą Ukrainę. Nie zajmuje. To dlaczego miałby zestrzelać samolot pasażerski?
Wszystko wskazuje na to, że samolot malezyjski mogły zestrzelić samoloty ukraińskie, przez pomyłkę, oczywiście. W armii ukraińskiej panuje bałagan i rozluźnienie dyscypliny. Już raz zdarzyło się lotnictwu ukraińskiemu zestrzelić rosyjski samolot pasażerski, oczywiście, przez pomyłkę. Pomyłki lubią się powtarzać.
Tragedię samolotu malezyjskiego powinna zbadać międzynarodowa komisja, złożona z wybitnych profesjonalistów. Dopiero na podstawie orzeczenia tej komisji będzie można wydawać wyroki. "Gazeta Wyborcza" powinna wstrzymać się z ferowaniem wyroków, nie ma do tego prawa, nie posiada żadnych dokumentów. Nie posądzam organu o to, że realizuje polecenia zaprzyjaźnionego mocarstwa. Choć wiele na to wskazuje.

poniedziałek, 14 lipca 2014

CAŁA PRAWDA CAŁĄ DOBĘ? KŁAMSTWO BEZCZELNE

Przez całą dobę, media polskie i polskojęzyczne  uszczęśliwiają nas prawdą i całą prawdą, a jest to, jak zauważył nieżyjący już profesor, "gówno prawda". Udowodnię swoje twierdzenie na głośnym ostatnio przykładzie szpitala "Świętej Rodziny", który został ukarany za czyny popełnione przez dyrektora - profesora Bogdana Chazana. Nie zamierzam zajmować się profesorem Chazanem. Interesują mnie media elektroniczne i pisane, ukrywające dzieło Boga miłosiernego.

Profesor Romuald Dębski chciał pokazać zdjęcia płodów - potworków, ale TVN24 zdjęć nie wyemitowało, dzienniki i poczytne tygodniki też odmówiły publikacji. Jedynie w "NIE" ( NR 28, 11-17 lipca 2014)  Jerzego Urbana zamieściło zdjęcia płodów - potworków, drastyczne, wstrząsające, stawiające obrońców życia poczętego, każdego życia, w niekorzystnym świetle. Ci właśnie obrońcy powołują się na prawa boskie. Jeżeli to prawda, że Bóg jest miłością i dobrocią nieskończoną, zdjęcia opublikowane w "NIE" zdają się mówić, iż te szkaradne stwory nie są dziełem Boga, a Szatana, bo tylko zły Szatan jest zdolny do wyrządzania ludziom takiej podłości.  Sami osądźcie czyjej sprawy bronią starzy kawalerowie w sukienkach czarnych, purpurowych i złotych. Boga miłosiernego czy złośliwego Szatana? I spróbujcie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego media nie ukazały okrutnej prawdy?
PŁODY potworki001 (640x625)PŁODY potworki002 (545x580)PŁODY potworki007 (640x533)

czwartek, 10 lipca 2014

ODESŁAĆ ICH DO MAGLA

Wczoraj, w Sejmie Najśmieszniejszej III Rzeczpospolitej wydarzyło się coś niebywałego. Oto dwóch liderów prawicowych partii, miast spierać się o to co zrobić, by poddanym obywatelom Najśmieszniejszej w Europie żyło się lepiej, zamiast proponować jakie wdrożyć inwestycje, jakie uchwalić ustawy, by udoskonalić działanie organów państwa, jak racjonalnie wykorzystać fundusze z Unii Europejskiej, prześcigali się w inwektywach, oskarżeniach i złośliwościach. Zamienili Wysoką Izbę w magiel, popisywali się elokwencją i zjadliwością. Panów Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska już słuchać się nie da. Czas wysłać ich do magla niech się tam okładają obelgami.
Wczoraj, 9 lipca 2014 roku wspomniani wyżej politycy osiągnęli poziom rynsztoka. Żałośni, nie wzbudzili nawet uczuć politowania.

środa, 9 lipca 2014

OBURZENIE NAJEMNIKA

Kto to jest "najemnik"? Według "SŁOWNIKA JĘZYKA POLSKIEGO" (PWN-1979)  najemnik: "człowiek podejmujący się za pieniądze usług hańbiących, niegodnych". Słowem osobnik, który może za pieniądze walczyć z bronią w ręku, w zależności od sumy, jaką mu zapłacą po każdej stronie barykady, może świadczyć swoje usługi partiom, które się zwalczają. Najemnik może realizować politykę szkodliwą dla państwa, które mu powierzyło ważne stanowisko. 
Czy pan Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych III RP, spełnia te kryteria? W rozmowie ze swoim kolegą powiedział : "Wiesz, że polsko-amerykański sojusz jest nic niewart. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa". A gdy nagranie rozmowy zostaje upublicznione oświadcza : "Chciałbym podkreślić, że słowa, o których się dowiedzieliście były przeznaczone wyłącznie dla Jacka Rostowskiego". Dla premiera już nie? Z tupetem oświadcza, że czuje się pokrzywdzony i z niespotykaną  bezczelnością kieruje sprawę do prokuratury. 
"W związku z przestępczymi podsłuchami złożyłem do prokuratury zawiadomienie o działaniu zorganizowanej grupy przestępczej" - pisze na Twitterze. Czy w ten sposób usiłuje skierować sprawę na niewłaściwe tory?
Co na to jego szef? Być może minister nie informował go o szkodliwości polityki prowadzonej przez rząd? Jeśli tak, to po ujawnieniu poglądów ministra przez "Wprost" powinien go natychmiast wylać z pracy. Jeśli natomiast podziela pogląd ministra, że sojusz Polski z Ameryką jest dla naszego państwa szkodliwy to wniosek nasuwa się jeden : obaj panowie działają na szkodę państwa polskiego.
Osoby, które czytają moje wpisy wiedzą, że krytycznie oceniam działalność pana premiera, ale nie aż tak, by posądzać go, iż działa w interesie innego państwa.
Wiem natomiast, że chroniąc skompromitowanych ministrów szkodzi naszemu państwu.


niedziela, 6 lipca 2014

POLSKO! OJCZYZNO MOJA!...ZDULSZCZONA

Już pierwsze informacje w Internecie o aferze podsłuchowej bulwersowały. Tymczasem, pan Donald Tusk kazał czekać do poniedziałku. Rozdzwoniły się telefony.... Czytam Reni fragmenty nagrań i przed wyjściem na spacer pytam: sądzisz, że premier zdymisjonuje ministra"?
Renia (mgr filologii polskiej) odpowiada: kruk, krukowi oka nie wykole.
Nie wiem, jakie wykształcenie ma pan Janek - emeryt, spotykamy go siedzącego na podmurówce i przglądającego się ulicy. Pewno ma to po dziadkach, którzy w niedzielne popołudnie siadali na przyzbie. Pan Janek jest schludnie ubrany, ma pięknie przystrzyżoną białą brodę, tylko puszka z piwem trzymana z gracją w dłoni sprawia, że nie bierzemy go za wiejsko - biblijnego mędrca. Prawie zawsze wymieniamy zdania na bieżące tematy. Pytam: panie Janku, premier zdymisjonuje ministra? Kurwa, kurwie łba nie urwie - odpowiada krótko.
Pani Zosia jest osobą bardzo inteligentną, w świecie bywałą. Pytam: pani Zosiu, dlaczego słowo "kurwa" zakwalifikowano do wulgaryzmów, a "prostytutka" do słów salonowych? Słyszę: prostytutka to zawód, a kurwa, charakter. Moim zdaniem słowo "kurwa" jest słowem literackim, istnieje od wieków w polszczyźnie. Jan Andrzej Morsztyn np. (1621 - 1693) pisał :
Kurwy, precz z domu! mój kuś poświęcony
Powinien własnej już pilnować żony.
Przykłady można mnożyć. W naszych czasach wynaleziono wulgaryzmy, których świat elegancki nie używa, a lud nie widzi w nich nic nieprzyzwoitego. Lud polski nie uległ dulszczyżnie, fałszowi i zakłamaniu. Słowa kurwa używa dziatwa szkolna, pensjonarki,  studentki i studenci, doktorzy nauk i profesorowie uniwersytetów. Słyszymy je wszędzie w tramwaju, na ulicy, w szkole, a nawet w salonach. Podobnie jak słowo "jebać". Wielki Aleksader Fredro władał nim po mistrzowsku, podobnie Julian Tuwim. A zdulszczony Leszek Miller, odpowiadając z trybuny sejmowej Januszowi Palikotowi, słowami poety:       Próżnoś repliki się spodziewał
Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
Nie powiem nawet pies cię jebał,
bo to mezalians byłby dla psa.
słowo "jebał" uczcił kilkusekundową ciszą i osiągnął skutek odwrotny. Słyszałem komentarze młodych : zakłamany, stary pierdoła.
Dlatego nie czepiałbym się słownictwa. Z ujawnionych przez "Wprost" podsłuchów emanuje fałsz i zakłamanie, ludzi Platformy Obywatelskiej. Z mównic : ojczyzna, patriotyzm, państwo, naród. Przy wódeczce : interesy, układy, wojny podjazdowe i rozgrywki. Miałkość i marność chujów pospolitych.
Premier, pan Donald Tusk, przeprosił obywateli III RP za słownictwo swoich dygnitarzy, gest ten jest szczytem obłudy, albowiem obywatele w słownictwie prominentów rządowych nic złego nie widzą. Premier nie zdymisjonował obłudnych ministrów. Uzyskał wotum zaufania, co było do przewidzenia i puszy się jak paw.
Przypomniał mi się właśnie kawał. Małgosia i Jaś (pierwszoklasiści) wracają ze szkoły. Ledwo przekroczyli próg mieszkania wołają : Babciu, babciu co to jest kurwa rządowa?
Zaskoczona i skonfundowana babcia usiłuje dzieciom wytłumaczyć, że kurwa to taka pani...
Wnuczęta przerywają babci. Kto to jest kurwa to my,babciu, wiemy. Nie wiemy tylko co to jest kurwa rządowa.

niedziela, 29 czerwca 2014

ZIELONE LUDZIKI PRZENIKAJĄ

Wieść o przenikaniu zielonych ludzików na Zieloną Wyspę rozchodziła się po okolicy z szybkością rakiety - "Topol". Podekscytowani mieszkańcy przekazywali sobie wiadomość: kopią okopy! Kopią okopy! Zapytałem, gdzie? U węglarza, u węglarza.
- Dlaczego u węglarza?
- Demokracja już tak ma, że zaczyna się od najbogatszego- usłyszałem w odpowiedzi.
Co sił w nogach pobiegłem we wskazanym kierunku. Sięgnąłem po aparat fotograficzny, już miałem nacisnąć spust nmigawki, gdy w prawym ramieniu poczułem piekielny ból, przez który dotarł do mnie rozkazujący głos: Odłuż chuju aparat. Natychmiast zorientowałem się, że mam do czynienia z kimś ze sfer rządowych. Spojrzałem w prawo, za ramię ściskał mnie osobnik postury naszego bohatera narodowego, pana Gołoty. Próbowałem wydusić z siebie, że jesteśmy w państwie demokratycznym.
Jeśli nie zamkniesz ryja, usłyszałem, to tak ci przypierdolę, zę cię kurwa, rodzona matka nie pozna. Nie miałem wyjścia, posłusznie schowałem aparat fotograficzny do kieszeni, dziękując w duchu Bogu, że mi go przedstawiciel rządu, naszego ukochanego, nie skonfiskował. Kiedyś na Okęciu przedstawiciel sił rządowych, w czarnym uniformie, usiłował pozbawić mnie aparatu fotograficznego, najświętszej, nietykalnej własności w ustroju kapitalistycznym.
Przepraszam za dygresję i za to, że zdjęć nie zrobiłem, ale opowiem co widziałem. Kilku niezidentyfikowanych przeze mnie osobników kopało z wielkim zapałem w ogrodzie. Od mieszkańców dowiedziałem się, że przekopują ogród importera rosyjskiego węgla, którego dzielne służby już przymknęły. Bo, wie pan, on kupował węgiel od Putina, a może nawet dostawał za darmo, po to, by zniszczyć polskie kopalnie. Dzięki naszemu dzielnemu premierowi gościa zapuszkowali.
- Szukali węgla w ogrodzie-zapytałem.  Panie, nie węgla, a taśm z nagraniami rozmów ministrów naszego rządu demokratycznego i ukochanego.
Po tych słowach doznałem cudownej  iluminacji czyli duchowego oświecenia. Dlatego zwracam się do przyjaciół i znajomych posiadających działki, a wynajmujących do kopania tych działek naszych przyjaciół z Ukrainy. Gdy bolą Was kręgosłupy, albo cierpicie na inne schorzenia nie wydawajcie emeryckich pieniędzy. Wystarczy poprosić sąsiada, by zadzwonił, gdzie trzeba, i powiedział, że zakopaliście nagrane taśmy. Przyjadą i przekopią działkę. Za darmo!

środa, 25 czerwca 2014

"CHUJ, DUPA i KAMIENI KUPA" (cytuję ministra)

Szef państwa istniejącego teoretycznie wybrał się na Wiejską, do cyrku zwanego Sejmem i zaskoczył Wysoką Izbę dwukrotnie.
- Pierwszy raz przemówieniem, którego nie powstydziłby się żaden premier z czasów prezydenta Bolesława Bieruta. Prokuratura nie zdążyła jeszcze przesłuchać zatrzymanego importera rosyjskiego węgla i jego szwagra oraz menegera z restauracji "Sowa do podsłuchów gotowa", a pan premier poinformował brać poselską, że handlarz węglem rosyjskim usiłował zdestabilizować polskie kopalnie,bo kupował rosyjski węgiel po zaniżonych cenach, co jest niezgodne z praktykami państwa demokratycznego, bowiem państwowe firmy kupują od Putina gaz po cenach zawyżonych. W zawoalowany sposób pogroził opozycji, że destabilizuje państwo. Dowodów nie przedstawił, bo służby nie zdążyły ich jeszcze nagrać. Przypomniał w ten subtelny sposób czasy Wyszyńskiego, ministra sprawiedliwości Sojuza, że może opozycję w tiurmie osadzić, a dowody się znajdą.
- Drugie zaskoczenie to zażądenie od Wyskiej Braci wotum zaufania. Uzasadnienie tego wniosku było wprost cudne. Realny szef państwa istniejącego teoretycznie, poinformował zaskoczonych, że od wotum zaufania zależy obsadzenie przez Polaków ważnych stanowisk w Brukseli. To jawna blagierka. Albowiem stanowiska zostały już rozdzielone.
Szef istniejącego jeszcze rządu przeprosił naród polski za słownictwo używane przez jego podwładnych. Dowiódł w ten sposób, że oderwał się od ludu polskiego, który używa słów, pruderyjnie określanych za wulgarne, od rana do wieczora i przez całą dobę.
Nie było dla nikogo zaskoczeniem oświadczenie szefa rządu, że nie zamierza ustąpić, władzy raz zdobytej nie odda i nie odwoła żadnego z kolesiów. Chuj, dupa i gówna kupa.