środa, 10 czerwca 2015

KOCIOKWIK w SZULERNI

  Media prorządowe już klajstrują nazywając kociokwik w Platformie Obywatelskiej "trzęsieniem ziemi", "lawiną dymisji" i usiłują z gospodyni domowej zrobić bohaterkę ratującą państwo. Tymczasem państwo polskie przeżywa kociokwik w szulerni, bo jak inaczej nazwać panikę po ukaraniu przez obywateli pana Bronisława Komorowskiego za jego grzechy własne i platformiane. Pani Ewa Kopacz poinformowała nas dzisiaj (kłamliwie), że od dwóch dni żyjemy aferą podsłuchową. To trywialne kłamstwo. Aferą podsłuchową żyjemy od roku. Do obiegu weszły powiedzenia pana Bartłomieja Sienkiewicza byłego ministra: "chuj dupa i kamieni kupa" i stwierdzenie, że "państwo polskie istnieje tylko teoretycznie". Od dwóch dni żyjemy rewelacjami opublikowanymi przez pana Zbigniewa Stonogę, rewelacjami, które wprawiły panią premierkę, Ewę Kopacz w panikę skutkującą dymisją paru ministrów i marszałka Sejmu. Ewa Kopacz wylała Bartosza Arłukowicza, choć "kelnerzy" go nie nagrali. Usiłuje w ten sposób ratować szulernię zwaną Platformą Obywatelską. Nie sądzę, by odniosła sukcesy. Obywatele III RP uświadomili sobie własną siłę i jesienią mogą powiedzieć: szulerni już dziękujemy.
  Pan Radosław Sikorski oświadczył dziś, że dla ratowania Platformy Obywatelskiej rezygnuje z funkcji marszałka Sejmu. Marszałkiem Sejmu nie powinien nigdy zostać. Jego nominacja była policzkiem dla obywateli Polski. Jesienią wystawimy szulerni rachunek. Wyślemy cwaniaków na zieloną wyspę.