czwartek, 25 kwietnia 2013

SPRAWIEDLIWOŚĆ czy ZEMSTA?


Proces trwał 18 lat, dostatecznie długo, by sąd zbadał każdy szczegół oskarżenia, dokumenty i dowody. Po 18 latach sąd uniewinnił Stanisława Kociołka.
Bogdan Wróblewski w "Gazecie Wyborczej" pisze: "Stanisław Kociołek uniewinniony z krwawego stłumienia robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 r." Przecieram oczy... Pierwszy raz dowiaduję się, że Kociołek krwawo tłumił robotnicze protesty. Autora wspierają dwaj profesorowie IPN Antoni Dudek i Andrzej Friszke.
W PZPR Stanisław Kociołek uchodził za gołębia, pamiętam go z Uniwersytetu Warszawskiego. Skromny, przyjazny ludziom, rzeczowy i wymagający, przede wszystkim od siebie. Gdy został sekretarzem Komitetu Warszawskiego PZPR do pracy przyjeżdżał rowerem z kanapkami w torbie. Nie dla poklasku, bo wtedy nie istniało jeszcze   medialne targowisko. Wytłumaczono mu jednak, że działacz partyjny, tej rangi, powinien jeździć do pracy służbową wołgą, czarną oczywiście.
Po przetarciu oczu pomyślałem, iż mogę kierować się młodzieńczym sentymentem w ocenie Stanisława Kociołka. Zamiast jego nazwiska napisałem "XY"  i przytoczyłem zdanie Bogdana Wróblewskiego po czym zapytałem czy "XY" tłumił robotnicze rozruchy? Skorzystałem z Internetu, by  krewnych, przyjaciół, znajomych i osoby, z którymi wymieniam myśli, ale ich nie znam zapytać co sądzą o twierdzeniu autora "GW"? Pytanie wysłałem do 78 osób. Otrzymałem 47 odpowiedzi. Tylko jedna osoba odpowiedziała kategorycznie  "TAK, było to krwawe stłumienie. Byłam tego świadkiem", tzn., że "XY" powinie być ukarany, kimkolwiek by nie był. Kilka osób zapytało czy nie mam poważniejszych problemów niż zajmowanie się zamierzchłą przeszłością. Jedna osoba odpowiedziała, że "XY" "powinien być ukarany, jako symbol komunizmu". Inna osoba przysłała kilka artykułów o grudniu 1970 r. na Wybrzeżu. Większość pytanych odpowiedziała: " słusznie został uniewinniony".
Cytuję jedną wypowiedź w całości: "Dochodzenie "sprawiedliwości" po 40 paru latach nie ma wg. mnie wielkiego sensu. Tym bardziej, że tak naprawdę chodzi o rzucenie kogoś na żer złaknionej publice. Czy będzie to XY czy XZ dla sił "kombatanckich" nie ma wielkiego znaczenia. Wolałbym, żeby pokrętnie pojmowana historia nie stanowiła clou życia społecznego. Trudno iść do przodu patrząc wyłącznie w tył. Hołubienie przeszłości, z ignorowaniem przyszłości źle wróży społeczeństwu".
Nie ulega wątpliwości, że ignorowanie przyszłości, życie z dnia na dzień, prowadzi donikąd. Mnie jednak interesuje pytanie, dlaczego w miarę upływu lat od oddania władzy przez PZPR zamiast wyciszenia przeszłości wzrasta groza przedstawiania czasów PRL.   Oto profesor religioznawca, bałamutnie, nazywa Edwarda Gierka "utracjuszem", zapominając, że sprzedane za 10% wartości zakłady pracy zbudowane w PRL wystarczyły na spłacenie "komunistycznych" długów, zostało jeszcze sporo grosza na opłacenie specjalistów od obrzydzania tamtych czasów. Wyrok sądu uniewinniający Stanisława Kociołka stał się okazją do ataków na "komunistów", tym łatwiejszych, że bronić się nie mogą. Publicyści i wielu profesorów nie piszą, że wprowadzono w Polsce demokrację i kapitalizm za porozumieniem stron: PZPR - "Solidarność", tylko dzięki zwycięstwu "Solidarności". Zadziwia, że szeregi zwycięzców-bohaterów rosną z roku na rok i oczywiście młodnieją.
Wyniki pionu śledczego IPN, zatrudniającego 135 prokuratorów do wyłapywania zbrodniarzy komunistycznych za 12,7 tysięcy miesięcznie, plus premie i nagrody osiągnął mierne wyniki. Cytuję materiał IPN, opublikowany w Internecie:
"Pion śledczy przez 10 lat od powstania zaprowadził na ławę oskarżonych 35 osób, (z tego skazano 12). Biuro lustracyjne na ponad 7,5 tys. spraw skierowało 87 wniosków o stwierdzenie kłamstwa lustracyjnego (na ich podstawie wydano 38 wyroków) [13"
Nie likwiduje się Instytutu Państwowej Nienawiści, bo w razie potrzeby zawsze można postraszyć "komuchami". Sądy wydające sprawiedliwe wyroki media, niezależne od opinii publicznej, poddają bezwzględnej krytyce. Natomiast "skomuszone" społeczeństwo uważa, że najlepszym prezydentem w demokratycznej Polsce był generał Wojciech Jaruzelski.
A osiłki umysłowe domagają się dla niego surowych kar.