sobota, 6 kwietnia 2013

SZOK PÓŁNOCNOKOREAŃSKI


Media nadwiślańskie pokazują  nam ,że w Korei Północnej szczaw już nie rośnie, bo wygłodniały naród, „rządzony przez faszystów”, zjadł tę kwaśną roślinę do ostatniego listka. Teraz Koreańczycy, którzy nie siedzą w obozach, zjadają dzongdzonki, co w polskim tłumaczeniu można nazwać niesiołkami. Niesiołki są to żuczki halucynogenne, po ich spożyciu Koreańczycy chwytają w łapy giwery i biegną na największy plac Pjongjangu, by demonstrować swoją nienawiść do oazy demokracji – Stanów Zjednoczonych, a „faszystowski rząd” zamierza zniszczyć pierwszą potęgę militarną świata przy pomocy bomby atomowej. Ignoranci polityczni i półgłówki wierzą w te brednie bez zastrzeżeń. Był już precedens. Pan Aleksander Kwaśniewski uwierzył Bushowi, że Irak zamierza zniszczyć USA przy pomocy bomby atomowej i dobić naszego Wielkiego Brata bronią bakteriologiczną, którą swego czasu USA sprezentowały zaprzyjaźnionemu Irakowi. Teraz wygląda podobnie, mała zagłodzona Korea Północna grozi naszemu sojusznikowi. Czyżby historia miała się powtórzyć? Czyżby laureat Pokojowej Nagrody Nobla, prezydent Stanów Zjednoczonych, pan Barack Obama przygotowywał najazd? Po laureatach można się wszystkiego spodziewać.
Całą przygłupią propagandę obalił wczoraj pan Mikołaj Grochot, studiujący w Liverpoolu, który odwiedził Koreę Północną i pokazał zdjęcia szokujące. Pjongjang jest miastem nowoczesnym, z zaskakującą architekturą, czystym, gdzie ludzie żyją normalnie, kupują towary w eleganckich sklepach, na największym placu miasta, gdy nie odbywa się defilada milionowej armii jeżdżą na wrotkach, ubrani są podobnie jak w każdej stolicy europejskiej, Yu-Kyung Hotel ma 105 pięter,a jego wysokość wynosi ponad 300 metrów! Warszawa przy Pjongjangu wygląda jak kopciuszek. Coś takiego zbudował wycieńczony głodem naród? Pan Grochot podróżował po Korei Północnej bez ograniczeń w czasie, gdy polskie media pokazywały nam przez całe doby maszerującą armię, ponoć największą na świecie? Zamiast pojechać do Korei Północnej i pokazać prawdę.
Ogłupiacze medialni usiłują wybrnąć z pułapki i mówią, że pokazują nam to, co przysyła Korea Północna i sądzą, że kupimy tę „prawdę”. Czyżby „faszystowski rząd Korei Północnej” sam podrzucał polskim mediom kompromitujące zdjęcia?

czwartek, 4 kwietnia 2013

FESTIWAL KRETYŃSTWA


Pytanie retoryczne: dlaczego Rosja i Niemcy wybudowały gazociąg po dnie Bałtyku? W planie była przecież przewidziana II nitka gazociągu jamalskiego, która mała przebiegać przez Polskę, ale nasi mądrale postawili Rosji warunek – druga nitka musi przebiegać przez Ukrainę. Rosja nie mogła tego warunku spełnić, bo z Ukrainą miała gazowe kłopoty.
Władimir Putin wyraził wtedy zdziwienie, że Polska nie chce zarobić miliarda dolarów rocznie za tranzyt gazu II nitki rurociągu biegnącego do państw zachodnich. Mimo wysokich kosztów wraz z Niemcami wybudowano rurociąg po dnie Bałtyku, który pewien nadwiślański patriota porównał do paktu Ribbentrop-Mołotow.
Teraz prezydent Rosji Władimir Putin polecił Gazpromowi, aby rozważył budowę nowej nitki gazociągu przez terytorium Polski, tzn. aby Polsce złożył propozycję handlową. Propozycja Putina sprawiła, że w sferach rządowych i medialnych rozpoczął się festiwal kretyństwa. Jeden minister rządu jest oburzony, inny zachwycony, a media papierowe i elektroniczne gorączkowo dorabiają ideologię sięgając do Katynia i Smoleńska. Dawno nie było w Polsce takiego oceanu niedorzeczności. Jeszcze Gazprom oficjalnie nie złożył handlowej propozycji, a już ją odrzucono. Amok antyrosyjski osiągnął apogeum.

środa, 3 kwietnia 2013

BUNT LOKAJÓW


Tego się chyba nikt  nie spodziewał. Prezenter TVN, pan Kamil Durczok poddał ostrej krytyce premiera III RP, pana Donalda Tuska. Skrytykował prezesa Rady Ministrów nie za nieudolność, nie za ślimaczą budowę autostrad, nie za wyprzedaż majątku narodowego, tylko za osobistą nierzetelność. Pan premier bowiem permanentnie spóźnia się na konferencje prasowe, co jest dowodem na to, że lekceważy oddane mu zastępy żurnalistów, które w stresie oczekują na jego przybycie.
Żale pana Kamila Durczoka są nieuzasadnione, albowiem premier III RP jest zwolennikiem, czego nie ukrywa, małych kroków i z tego powodu przejście z pałacu Rady Ministrów do Sejmu trwa dłużej niżby szedł z Alei Ujazdowskich na Wiejską krokiem normalnym, nie mówiąc o marszowym.
Krytyka premiera zaprezentowana przez pana Durczoka może wskazywać, że czas Donalda Tuska dobiega końca, a skoro tak, to można już sobie na nim poużywać.
Osobiście sądzę, że nie jest to jeszcze bunt dziennikarzy, ale przytyk wskazujący na złe wychowanie premiera Najjaśniejszej. Brak kindersztuby pana Donalda Tuska, ma swoje źródła w komunizmie, kiedy do dobrego wychowania nie przywiązywano wagi. Chociaż na komunistycznych wyższych uczelniach, a taką kończył Tusk, akceptowano „kwadrans akademicki”, dopuszczalne piętnastominutowe spóźnienie, profesora na wykład.
Z tego wypływa jeden wniosek, gdy po upływie akademickiego kwadransa premier nie pojawi się na konferencji, media usłużne i krytyczne powinny solidarnie opuścić salę kolumnową w Sejmie, a  premier niech przemawia do kolumn i własnego rzecznika prasowego.
A jeśli ten zabieg nie pomoże powinniśmy obwołać Donalda Tuska królem, wszak punktualność jest zaletą królów.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

KOŚCIÓŁ UBOGICH?


W państwach autorytarnych najważniejsze wydarzenia okryte są tajemnicą, dlatego nie dowiemy się jak przebiegały wybory szefa państwa watykańskiego. Ujawniono tylko, że w konklawe brało udział 115 kardynałów, którzy po konsultacjach z Duchem Świętym, wybrali na papieża kardynała Jorge Mario Bergoglio z Argentyny czyli „z końca świata”. W pewnym sensie czcigodni elektorzy głosowali w ciemno, albowiem nie znali imienia nowego wybrańca. Najprawdopodobniej Duch Święty zażartował sobie z kardynałów, bo oto nowy papież przybrał imię Franciszka, aby nie było wątpliwości, Franciszka z Asyżu, bowiem  jest jeszcze jeden święty Franciszek. Ten z Asyżu jest świętym ludzi biednych, ptaków, zwierzaków i wszystkich istot żyjących na padole łez i zgrzytania zębów. Pierwsze dni panowania Franciszka zdają się wskazywać, że nowy papież zamierza zająć się biednymi i wykluczonymi, co dla purpuratów przywykłych do pozłacanych strojów, przepychu pałaców i dobrobytu nie jest zbyt atrakcyjną perspektywą, wręcz groźbą, albowiem nie mają oni panować nad wiernymi tylko im służyć!
Czy Franciszek, który zna slamsy Buenos Aires ( dzięki polskiemu księdzu, ja też je poznałem w roku 1978) poradzi sobie z kurią rzymską przywykłą do luksusów?
W Polsce będzie miał trudności, albowiem nasi hierarchowie nie są pokornymi sługami Boga i jego ludu, ale bojownikami sprawy…no właśnie, jakiej sprawy?
„Metropolita przemyski abp Józef Michalik- czytam w Onecie –  podczas wielkoczwartkowej mszy św. dla kapłanów powiedział, że „aktualna antyklerykalna nagonka” jest „zorganizowaną symfonią nienawiści i strachu wobec inaczej myślących”. No i z tą nagonką metropolita walczy. Jeśli pijany biskup walnie limuzyną w latarnię i media wyczyn skrytykują, to ta krytyka jest symfonią nienawiści. Jeśli tygodnik „Wprost” opisał wyczyny, zakrapiane gorzałą, metropolity gdańskiego, to jest to atak na Kościół. Pisanie o pedofilii w Kościele i o ukrywaniu takich przypadków przez hierarchów to też atak na Kościół? Jeśli ksiądz nie okazuje pomocy rodzącej jego dziecko, a arcybiskup, metropolita poznański dla zatuszowania sprawy wysyła go na Ukrainę to nie powinno się tego ujawniać?
Polscy hierarchowie nie znoszą krytyki, upodobniają się w ten sposób do sekretarzy PZPR.
Być może już wkrótce kardynałowie, arcybiskupi i biskupi będą musieli zdjąć pozłacane, paradne stroje, a pałacami i rezydencjami podzielić się z ubogimi i bezdomnymi. Jeśli papież Franciszek nie ograniczy swojego panowania do medialnych gestów, ale zechce z Kościoła uczynić obrońcę biednych i poniżonych. Papież Franciszek rozbudził bowiem wielkie nadzieje, nie tylko wśród katolików. Ludzie czekają na zmiany, nie tylko w Kościele, ale w świecie, gdzie bogactwo i nędza osiągnęły niebotyczne bieguny.
Sceptycy, wypominają Franciszkowi, że w przeszłości krytykował teologię wyzwolenia, której jednym z twórców był franciszkanin Leonardo Boff, skarcony przez poprzedników papieża Franciszka.
Święty Franciszek w młodości wykazywał zuchwałość i prowadził zabawowy tryb życia, przeszedł wewnętrzną przemianę i na wieki stał się symbolem broniącym biednych i skrzywdzonych. Papież, który jako pierwszy w historii papiestwa, przybrał jego imię mógł też przejść podobną przemianę. Mam nadzieję, że Duch Święty obdarzy go swoją mocą.