piątek, 27 lutego 2015

ŻAŁOŚNI AMTORZY

Przyznaję, zaczynam się bać, że żałośni amatorzy rządzący Polską wpakują nas, obywateli w awanturę, za którą niektórzy z nas mogą zapłacić życiem. Rząd, pożal się Boże, nakręca atmosferę zagrożenia, straszy obywateli Rosją. Tymczasem Rosja nie ma zamiaru podbijać Ukrainy, gdyby chciała, tu powołuję się na wypowiedź generała najbardziej wojowniczej US Army, dowódcę NATO w Europie wystarczy armii rosyjskiej pięć dni. Wierzcie mi, że Ameryka nie wyśle w takim przypadku ani jednej rakiety w kierunku Rosji, bo odwet natychmiast dotrze do Waszyngtonu. Amerykanie wolą wpakować w awanturę głupich Polaczków, którzy uwielbiają umierać za cudze interesy. Ja, oczywiście ze względu na wiek do wojaczki się nie nadaję, ale żal mi młodych, którzy będą umierać za Ukrainę.
 Nie tracę jednak nadziei. Pocieszam się myślą, że zwykli obywatele Ukrainy przepędzą oligarchów, dogadają się z Rosjanami. Ciągle też mam nadzieję, że jesienią podziękujemy nieudacznikom i powierzymy władzę ludziom odpowiedzialnym, którzy będą się kierować jedynie interesem obywateli, a nie amatorskimi urojeniami.

poniedziałek, 23 lutego 2015

LEPIEJ MI SIĘ NIE ŻYJE, ALE WESELEJ

 Wieści z Majdanu są coraz dokładniejsze. Wysłannicy i podwaładni panów Kamila Durczoka i Piotra Kraśki wykryli, że snajperami na Majdanie dowodził osobisty doradca prezydenta Federacji Rosyjskiej przebrany za dońskiego kozaka. Można się spodziewać, że w rocznicę spalenia żywcem 48 ludzi w Odessie dowiemy się, iż mordu dokonali wysłannicy Kremla. Ręczę, że demokratyczni oligarchowie z Kijowa uroczystości z tej okazji nie zorganizują. Na Majdan pojechał prezydent III RP, pan Bronisław Komorowski, prezentował się doskonale i świętował rocznicę puczu oligarchów, którzy nie dotrzymali umowy zawartej w obecności trzech ministrów spraw zagranicznych: Polski, Francji i Niemiec i siłą obalili legalnie wybranego prezydenta, też oligarchę. Kanclerka Niemiec, prezydenci Polski i Francji rozbój uznali, ale w rok później pani Merkel i pan Hollande w Kijowie się nie pojawili.
 Sprawdziły się słowa prezydenta Ukrainy o kotle debalcewskim. Kiedy w Mińsku pan Putin zauważył, że warto zastanowić się co, przed rozejemem, zrobić z kotłem w Debalcewie, pan Poroszenko oświadczył, że żadnego kotła nie ma. Pani Merkel i pan Hollande uwierzyli prezydentowi Ukrainy. Aby oligarchę Poroszenkę nie narażać na śmieszność bojownicy Noworosji kocioł zlikwidowali. Redaktor "Dziennika TRYBUNA" Krzysztof Kamil Podgórski, jako jedyny opisuje likwidację kotła dokładnie i prawdziwie.
 Spod Debalcewa wracam do Warszawy. Tu radośnie i wesoło. Pani Ewa Kopacz, premierka III RP. ochrzaniła bratanka, premiera Węgier pana Wiktora Orbana z prawdziwą polską gościnnością. Kto chce niech w te brednie wierzy.
  Z prawdziwą radością oglądałem występ pana Ryszarda Kalisza, który w Sejmie zgromadził całą swoją partię - 7 osób słownie (siedem) i oznajmił, że powodowany troską o sukces lewicy nie będzie kandydował na prezydenta, bo on Pałac Namiestnikowski zna jak własną kieszeń, spowiadał się nawet w prezydenckiej kaplicy.
  Ruch na lewicy nie słabnie, bo na miejsce pana Ryszarda wskoczyła pani Wanda Nowicka, jeśli dobrze pamiętam nazwisko. Pani Wanda porzuciła lewicowca, pana Janusza Palikota, magistra filozofii z Biłgoraja i będzie wzmacniać lewicę.
  Pani Magdalena Ogórek, doktorka kościelna, wyjechała z panem Leszkiem Millerem do Madrytu, przekrętów na biletach nie stwierdzono, i tam rozbłysła wśród liderów socjalistycznych światłem ciepłym i kobiecym. Zyskała poparcie także od greckiej Syrizy i całej PES. Gdyby mnie Leszek Miller zabrał do Madrytu też bym poparł panią doktorkę Magdalenę. Powiem więcej, gdybym nie kochał Reni, zakochałbym się w Magdalence. Dlatego z Renią zagłosujemy na Magdalenkę! Może jednak będzie lepiej?