czwartek, 5 kwietnia 2018

ŻEGNAJ PREZESIE

Najwyraźniej Prezes się wkurwił. Schodki mu wybudowali, a jednocześnie podrzucili świnię. Świnia to oczywiście bajońskie nagrody, premie i karty kredytowe. Wezwał, Prezes zdenerwowany, do garażu (siedziba PiS na Nowogrodzkiej) wierchuszkę kukiełek i nakazał oddać kasę. Co rzecz jasna zwolenników mu nie przysporzy.
Przy okazji, jak każdy dyktator, postanowił ukarać zbiorowo. Zapowiedział obniżkę pensji wójtom, burmistrzom, starostom i prezydentom miast. Kapelanom dochody zachował. 
I w ten prosty sposób prezes zafundował sobie przegrane wybory, nie tylko samorządowe. Żegnaj Prezesie, mówię to z żalem, bo z kogo będziemy się teraz podśmiewać?

wtorek, 3 kwietnia 2018

MIARKA SIĘ PRZEBRAŁA !

Pamiętacie Państwo te surmy zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości? Wrzeszczeli: mamy upoważnienie narodu. A głosowało na nich zaledwie 5.711.627 osób. Już w tym wrzasku brzmiała szulerska nuta. Przyśpieszone, pod osłoną nocy uchwalanie ustaw urealniało szulerskie praktyki. 
Wprowadzenie 500 + choć niedoskonałe przyniosło im chwałę. Ale seniorów oszukali, bo bezpłatne są tylko niektóre leki, a prezes, pan Jarosław Kaczyński, słyszałem wypowiedź na własne uszy, tryumfalnie ogłosił, że wszystkie leki seniorzy otrzymują za darmo. Jeszcze jedna szulerka czy cyniczne kłamstwo, może fałszywe informacje przydupasów?
Oto senior, aby dostać się do kardiologa czeka w kolejce 6 miesięcy. Kardiolog, doktor nauk medycznych, nie ma prawa wypisać darmowego leku. Seniorka, senior z receptami od specjalisty ustawiają się w kolejce do lekarza rodzinnego, bo inny lekarz nie ma prawa wpisać na recepcie literki „S”. Tak nieudacznicy likwidują kolejki.
Popieram likwidację handlu w niedzielę. Ale rząd nieudaczników wprowadza zakaz połowicznie, więc powstaje bałagan. Rząd mamy pobożny. Ogłosił, że Polska wstaje z kolan. Brawo! Tylko dlaczego ja ich co niedzielę widzę na kolanach?
Wydawało się, ze nikt ich nie zatrzyma w niszczeniu instytucji demokratycznych. Dekomunizują na potęgę ulice i place, burzą pomniki. Jak faszyści wprowadzili zbiorową odpowiedzialność uchwalając ustawę dezubekizacyjną. Kobiety polskie usiłują zamienić w maszyny do rodzenia, chcą wraz z purpuratami zakazać aborcji. Tak się w pysze rozpędzili, że rozpętali w Polsce nastroje antysemickie, ze zdrajców robią bohaterów. Pycha i mściwość tak ich rozzuchwaliły, że zaczęli karać ludzi, którzy już nie żyją. Uchwalili ustawę degradacyjną.
Pamiętacie Państwo co nam obiecali? Zarzekali się, że brzydzą się ośmiorniczkami. Było to wierutne kłamstwo. Wydali swoim karty kredytowe, a premie przyznali sobie bajońskie. Jedna premia ministra to dwuletnia pensja nauczyciela! To niespotykane rozpasanie. I miarka się przebrała. Obywatelki i obywatele powiedzieli dość! Nie będziemy tolerować nikczemności, chciwości, ciemnoty i prostactwa. Słupki poparcia poleciały w dół. A to dopiero początek. Jeśli nie przedstawią wiarygodnych dowodów na to, że katastrofę smoleńską spowodował zamach, słupki znowu się obniżą. Przyjdzie czas, że zapytamy ile naszych pieniędzy wydano na udowodnienie szaleństwa.

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

CZERWONE CZAPECZKI





Nasłuchałem się w te święta starych kawalerów, w czerwonych czapeczkach, którzy zamiast zająć się moim zbawieniem uprawiają politykę, krytykują kobiety broniące praw do własnych decyzji o rodzeniu dzieci. Starzy kawalerowie nie znający rozkoszy z uprawiania seksu (nie wszyscy, wielu zna) postanowili przy pomocy prawa stanowionego, a nie boskiego, zmusić kobiety do rodzenia potworków. Jest to próba sadystyczna, nieludzka, odrzucająca badania naukowe, osiągnięcia medycyny, zmianę obyczajów i godność człowieka. Nie zabierałbym głosu, gdyby biskupi, arcybiskupi i kardynałowie polscy karali katoliczki wedle praw, które nazywają boskimi. To ich i pana Boga sprawa. Protestuję jednak, gdy czerwone czapeczki usiłują sprawić, by kobiety nie wierzące, wolne i oświecone żyły wedle urojeń obowiązujących w czasach średniowiecza, a tak naprawdę z piekła rodem.
Z jednej strony panowie w czerwonych czapeczkach głoszą, że Bóg jest miłością i wszech dobrem, a jednocześnie przy pomocy państwa pragną karać kobiety nieszczęśliwe. Czy Bóg to akceptuje? Czy Bóg, którego są sługami jest tak okrutny, by cierpienie kobiety rodzącej potworka dodatkowo karać, powiększać jej cierpienie. Pewien niedorozwinięty umysłowo osobnik stwierdził nie tak dawno, że cierpienie kobiety nie ma znaczenia, ważne, by narodzone, upośledzone nieszczęście ochrzcić. Tego sobie życzy Bóg, który jest DOBROCIĄ? Nie wierzę!
ePiSkopat wystosował do posłów ponaglenie, by nie zwlekali i jak najszybciej zakazali aborcji.
I stała się rzecz niebywała. Studentki i studenci powiedzieli DOŚĆ. Wtargnęli na dziedzińce siedzib pysznych i bezwzględnych biskupów. Przypomnieli starym kawalerom w czerwonych czapeczkach, że nie akceptują żadnej dyktatury, a zwłaszcza dyktatury sumienia.
Biskupom, arcybiskupom i kardynałom, sługom Boga Litościwego dedykuję:


niedziela, 1 kwietnia 2018

ŚWIĄTECZNE ŚNIADANIE...


Obudziłem się o 9,51, przetarłem oczy, spojrzałem przez okno, a na podwórku słota ponura i wiatr świszczy w kominie. Pomyślałem sobie, że Przedwieczny jaja sobie z nas robi wielkanocne, bo dziś Prima Aprilis. Przeto szybko ogoliłem się, wziąłem prysznic i pośpiesznie do kuchni się udałem, by mojej Reni, pogrążonej w śnie niewinnym, śniadanie świąteczne przygotować. Tu dodam, że od wielu lat Renia ma wstęp do kuchni wzbroniony, albowiem Przedwieczny stworzył kobietę nie dla trzech KKK, a  dla jednego K, by ją kochać. Kończyłem właśnie wędlinę na półmisku układać, gdy usłyszałem pieśń, w Reni wykonaniu: „Wesoły nam dzień dziś nastał…” Szybko nakryłem stół kolorowymi jajkami-sprezentowanymi, przez najmilszą na świecie, sąsiadkę Zosię i wzniosłem toast (winem z South Africa) za zmartwychwstałego Jezusa z Nazaretu, urodzonego w Betlejem, którego z woli jego kochającego Tatusia Litościwego na krzyżu uśmiercono.
Renia, która głęboko i bezinteresownie wierzy w dobro, miłość i tym podobne drobiazgi, świątecznie mnie skarciła, mówiąc, że Tatuś, synka Jezuska na śmierć posłał, by takich, jak ja, bezbożników, zbawić raz na zawsze. Postawa Wszechmocnego Tatusia Jezuska nie trafia mi do przekonania. Już bardziej rozumiem postawę pana Zbyszka Ziobro, który usiłuje skazać lekarzy za to, że Tatusia mu „uśmiercili”. Ponieważ spotkał się z oporem sądów niezawisłych to z niebywałą determinacją usiłuje je zreformować czyli sobie podporządkować, na co ma zezwolenie Wielkiego Stratega Prawego i Sprawiedliwego.
Renia widząc, że zbaczam w politykę sprowadziła mnie na ścieżkę prawdy podkreślając najznakomitsze walory Jezusa-Nauczyciela, który kochał bliźniego swego, jak siebie samego i nadstawiał policzek, bo uwielbiał całuski. Takiego Człowieka wśród współczesnych, a zwłaszcza rządzących już nie uświadczysz. Rządzący bowiem, choć wierzący w Jezusa Zmartwychwstałego, prędzej się pozabijają niż policzek nadstawią.
Osobiście cenię Jezusa za to, że wodę w wino zamienił. Uczciłem Jego dokonanie w Kanie Galilejskiej nawet wierszykiem. Gdy Renia była jeszcze panienką i od picia winka się wzbraniała, nie mówiłem jej prostacko „chlapnij kochanie, będziesz łatwiejsza” tylko wierszem ją zachęcałem, bo poezję uwielbiała .
Deklamowałem: Pij dziewczyno, słodkie wino czy nie widzisz, że to cud? Jezus wodę zmieniał w wino, aby się weselił lud.
Alleluja.

Z OSTATNIEJ CHWILI...

Zgodnie z praktyką PiS, ostatniej nocy Sejm zebrał się by uchwalić kilka ustaw. Posełka, Krystyna Pawłowicz, przed wejściem na wysoką mównicę skonsumowała dwa BIG MACI i trzy kremówki, dla uczczenia świętego JP Second. Wdrapawszy się na mównicę zaproponowała zmianę nazwy naszej stolicy. Źródła zbliżone do posełki Krychy w następujący sposób relacjonują jej mowę: Wysoka Izbo, nazwa Warszawa jest skażona przez komunistów. Od biedy można by komuchom wybaczyć odbudowę miasta, ale wzniesienia Pałacu Kultury i Nauki wybaczyć nie sposób, albowiem ten symbol komunizmu uniemożliwia progeniturze Kornela Morawieckiego rechrystianizację Europy. Zburzyć gmaszydła, nasz ukochany premier, którego spłodził marszałek Senior, a nie żaden posłaniec nie może, albowiem w budżecie nie ma już pieniędzy choć sukcesów mamy mnóstwo. Proponuję zatem, aby nasza stolica nazywała się od tej chwili KACZAWA. Sejm przyjął ustawę burzliwymi oklaskami o godz. 0,32.
Następną ustawę przedłożył Sejmowi, weteran budowania demokracji, zasłużony prokurator, poseł Stanisław Piotrowicz. Zaproponował on zmianę nazwy Placu Józefa Piłsudskiego. Wysoka Izbo Sejmowa, rzekł były prokurator, Józef Piłsudski to w gruncie rzeczy nie tylko komuch, ale także terrorysta, a jak wiadomo nasz Wielki Brat zwalcza i komunizm i terroryzm. Naczelnik, jak powszechnie wiadomo, i do czego się przyznał, jeździł czerwonym tramwajem, wysiadł wprawdzie w Nieświeżu, ale w Bezdanach obrabował, wraz z bojówką terrorystyczną, pociąg wiozący carowi pieniądze i w ten sposób zapoczątkował upadek panowania Romanowów.
Plac, na którym ma być wybudowany monument - ciągnął swoje wystąpienie zasłużony prokurator - nazywany przez suwerena, „Schodami Prezesa” powinien nosić nazwę prawdziwego bohatera. Nazwa „Plac Lecha K. Walecznego” będzie pasowała jak ulał. Bowiem bohater walczył o wolność Gruzji na froncie przygotowanym przez prezydenta Saakaszwilego Wdzięczny prezydent Saakaszwili postawił swojemu koledze w dowód uznania popiersie w Tbilisi. Teraz biedaczek w Amsterdamie stresy leczy trawką, bo go komuchy przegoniły. Ale to nie ma znaczenia. Ustawę przyjęto o godz. 1,42 jednogłośnie.
Następnie Sejm przyjął ustawę znoszącą raz na zawsze tytuł „Prezes”, bowiem za komuny prezesów było ci u nas skolko ugodno. Prezesów gminnych spółdzielni, którzy rozpijali lud bogobojny. Teraz będzie, zamiast prezesa, obowiązywał nowy tytuł „Wielki Strateg Prawy i Sprawiedliwy” Kto się nie dostosuje dostanie kilka paralizatorów na najbliższym komisariacie. CDN-jutro.