środa, 5 grudnia 2012

NA ŚMIETNIK


NA ŚMIETNIK

Zamieszczam dwa zdjęcia śmietników szwajcarskich, w związku z ustawą śmieciową, przygotowaną przez Platformę Obywatelską i uchwaloną w Sejmie.
Żyjemy w państwie umów śmieciowych i śmierdzących śmietników. Rząd Zielonej Wyspy nie radzi sobie ani z umowami śmieciowymi, ani ze śmierdzącymi śmietnikami. A rząd szwajcarski sobie poradził . Wiem, powiecie: Szwajcaria to bogate państwo i jej przykład do Polski nie pasuje. Szwajcaria jest bogata, bo jej rząd rozwiązał problemy śmieciowe.
Śmieci w Szwajcarii są jednym ze źródeł bogactwa. Opowiem w kilku zdaniach, dlaczego Szwajcarzy czerpią zyski ze śmieci.
W Szwajcarii każdy mieszkaniec płaci za wywożenie śmieci. Leniwy, któremu nie chce się segregować śmieci kupuje worek foliowy w sklepie (worek np. 35 litrowy kosztuje 1franka i 70 rapów, mniejszy proporcjonalnie taniej, a większy drożej). Wkłada do tego worka różnorodne śmieci i wynosi do sterylnie czystego śmietnika bądź wystawia w określonym dniu przed własnym domem.
Pracowici Szwajcarzy śmieci segregują. Oddzielnie butelki po winie według kolorów, odzielnie papier, plastik, metal. Tak posegregowane odpady wynosszą do śmietników pokazanych na zdjęciach. Wyrzucają je do sterylnie czystych pojemników za darmo!!! Te srebrne pojemniki są każdego ranka myte płynami przez pracownika służb miejskich. Zawsze o tej samej porze, bez względu na pogodę. Wyroby wyprodukowane z materiałów z odzysku są tańsze, a informacja widnieje na etykiecie towaru.
Polski Sejm wypichcił ustawę, która spędza sen z powiek samorządowcom. Nie pierwsza to ustawa, która nadaje się na śmietnik, wymagająca nowelizacji. A wystarczyło wysłać kilka osób do państw cywilizowanych, aby zobaczyli jak tam rozwiązano problem śmieci.
Polska jest, pod rządami Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, krajem dziwacznym. Trawa na stadionach wybudowanych za miliardy nie chce rosnąć, dachu nie można zamknąć, autostrady budowane są tylko częściowo, firmy je budujące bankrutują. Koleje w UE jeżdżą coraz szybciej, u nas coraz wolniej, za to kolejki do lekarzy specjalistów wydłużają się, czas oczekiwania wzrósł z trzech miesięcy do pół roku, przynajmniej w tej dziedzinie coś rośnie. Minister sprawiedliwości literę prawa ma w nosie, może dlatego uchwala się ustawy nadające się na śmietnik.
Założę się o wszystko co mam, że w tej kadencji problemu śmieci rząd nie rozwiąże. Zdjęcia ze stolicy, zrobione 5.12.2012 roku, dedykuję naszemu rządowi ukochanemu.


Brak powiązanych notek.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

CHORA METAFORA


CHORA METAFORA

Magister filozofii, twórca ruchu własnego imienia, poseł na Sejm, pan Janusz Palikot udzielił wywiadu. „Gazeta Wyborcza” zamieściła wynurzenia „polityka” w poczytnym „Magazynie Świątecznym” (1-2 grudnia 2012 ), wraz ze zdjęciem libertyna „w kościele w Dzierwanach”. Czyżby Palikot wybudował w Dzierwanach świątynię własnego imienia? A może to zdjęcie w kościele to jeszcze jeden dowcip pana Janusza?
Wywiad opatrzony tytułem „Muszę być chamem” dowodzi, że reprezentant narodu osiągnął szczyt swoich możliwości intelektualnych. Zaczyna bowiem obrażać własnych wyborców. Oznajmia bez ogródek: „Jak będę mówić tylko mądre rzeczy, to naprawdę będę miał tylko 4 proc.poparcia”. W wyborach ruch im. Palikota uzyskał 10,02% poparcia. Znaczy to, że 6 proc. popierających go to chamy, głupole i ciemniaki, a tylko 4 proc. to ludzie zasługujący na miano inteligentów! Ale to szczere wyznanie jest zaledwie wstępem do wynurzeń magistra filozofii. Odwołuje on na dwuch stronach „Magazynu” wcześniejsze swoje wypowiedzi. W kwietniu br powiedział, że „Gowin zachowuje się jak katolicka ciota”. Zaś w grudniu br.:” Wycofuję się z tego”. Czyżby pobyt „w kościele w Dzierwanach” sprawił tę skruchę? W styczniu 2009 roku z właściwym sobie wdziękiem pytał: ” Ja, nie pytany, oświadczam, że jednoznacznie preferuję kobiety, a pan, panie Jarosławie?” W tym pytaniu nie mogę doszukać się wpływu kościoła w Dzierwanach. Filozof z Biłgoraja musiał zahaczyć o dno piekieł. Bo w grudniu 2012 roku: „- Z tego się wycofuję”.
Prawdę mówiąc powinienem pochwalić posła za odwagę przyznania się do błędu. Ale wierzyć mu nie mogę. Nie mam pewnoci, że za kilka miesięcy nie odwoła swoich słów opublikowanych na łamach „GW”.
Cały ten wywiad w ”Wyborczej” dowodzi, że Janusz Palikot utracił pewność siebie, że miota się jak ryba złowiona w sieć w jeziorze Hańcza. Gorączkowo usiłuje zwerbować popleczników. Słupki poparcia kurczą się. Zwolennicy mają już dosyć igrzysk, czekają teraz na chleb.
Osobiście żałuję, kto nas teraz będzie rozweselał? Zbigniew Ziobro, powiadacie…
Nie znoszę brzęku kajdanek.