czwartek, 13 grudnia 2012

PASKUDNA NOC



Gdy nieoceniona TVN poinformowała mnie, że pan Prezydent III RP, zapalił w oknie świeczkę, pomyślałem w pierwszej chwili, że zgasł żyrandol w Pałacu Namiestnikowskim, a w następnej, że spadł i uderzył pana Prezydenta w głowę. Na szczęście moje przypuszczenia okazały się niesłuszne! Pan Prezydent zapalił świeczkę z pełnym rozmysłem i chyba w przytomności umysłu. Chciał bowiem, ten dobry człowiek, przypomnieć narodowi ”paskudną noc” – 13 grudnia 1981 roku i przywołać szlachetne duchy Pierwszej „Solidarności”, tej „Solidarności”, która obiecała raj nad Wisłą…
Przemiła lektorka TVN zachęciła widzów, aby poszli w ślady pana Prezydenta. Natychmiast zadzwoniłem do przyjaciela, (właściciela samochodu) i zaproponowałem mu wycieczkę po Warszawie. Z Mokotowa pojechaliśmy na Ursynów, Stegny, Muranów, Mariensztat - pozostałości po komunizmie, aby zobaczyć płonące świeczki. W żadnym oknie nie zauważyliśmy ani jednej świeczki. To komusze siedliska, zgodnie stwierdziliśmy. Udaliśmy się do Wilanowa, gdzie z pewnością mieszkają beneficjenci III RP. Tu też świeczki nie migotały płomieniami minionych wspomnień. Dlaczego?
Taka już jest – odpowiedział przyjaciel - natura normalnego człowieka, że paskudnych przeżyć nie wspomina, jeśli nie jest masochistą. Dlatego apel pana Prezydenta trafił w pustkę.
W miarę upływu czasu od „paskudnej nocy” opisy epoki „komunizmu” nabierają grozy, zastępy bohaterów rosną jak grzyby po deszczu. Postsolidarnościowi działacze, sprawujący obecnie władzę w Polsce, usiłują w ten sposób ukryć swoją bezradność w rządzeniu państwem, brak kompetencji i uczciwości. Nie stać ich na rzetelny bilans dokonań. Gdyby chcieli go przedstawić, musieliby zacząć od realizacji 21 postulatów. A to jest niewygodne. Musieliby wytłumaczyć się z nędzy, w której pogrążyli miliony obywateli, bezrobocia i bezdomności. Wszystkie te zjawiska przypisują kryzysowi. A to jest nieuczciwe.
Pana Prezydenta zachęcem, aby przeczytał kilka książek:
1. Andrzej Walicki- „Polskie zmagania z wolnościa”
2. Tadeusz Kowalik- „www POLSKA TRANSFORMACJA.pl”
3. Witold Kieżun- ”PATOLOGIA TRANSFORMACJI”
Szanowny panie Prezydencie, proszę mi wierzyć, że zrobiło mi się przykro po objeździe warszawskich dzielnic i osiedli. Aby nie czuł się Pan osamotniony, wczoraj wieczorem zapaliłem w swoim oknie ogarek

niedziela, 9 grudnia 2012

CO NAM GROZI


Pan profesor Leszek Balcerowicz, formalny legalizator koncepcji rozwoju Polski, opracowanej przez Sorosa – Sachsa, nazwanej później „szokową terapią”, albo transformacją Balcerowicza, skutki której najbiedniejsze warstwy społeczeństa czyli zwykli ludzie, odczuwają do dziś, ogłosił w telewizji, że kolejki w przychodniach i szpitalach w Polsce można zmniejszyć wprowadzając choćby minimalne, symboliczne opłaty. Kto mu podsunął ten pomysł jeszcze nie wiadomo, wiadomio natomiast co grozi zwykłym ludziom zrealizowanie przez rząd neoliberalny tej koncepcji.
Nie wiem w jakich przychodniach i klinikach leczy się pan prof. Leszek Balcerowicz, wiem natomiast, że nie ma on najmniejszego pojęcia o organizacji i funkcjonowaniu polskiej służby zdrowia. Polska służba zdrowia oparta jest na nieufności i podejrzliwości. Władze panśtwa nie ufają lekarzom i pacjentom, co jest źródłem rozkwitu biurokracji. A przy tym przedstawiciele rządu bezczelnie kłamią. Wspomnę tylko o tym, że 35 procent lekarzy w kraju nie podpisało umów z NFZ, bo uznało je za poniżające.
Lekarze pierwszego kontaktu przestali leczyć, kierują pacjentów do specjalistów i wypisują recepty. Ostatnia lekarka pierwszego kontaktu, zbadała mnie dwa lata temu. Trzej lekarze, jej następcy, którzy mnie przez dwa lata leczyli, nigdy mnie nie zbadali. Przynoszę im papierki od specjalistów, a oni na tej podstawie wypisują recepty. Lekarze specjaliści nie mają prawa dać mi więcej leków niż na trzy miesiące. Tymczasem tuż za miedzą wypisują recepty na pół roku, a nieco dalej na rok. Recepta zarejestrowana w jednej aptece funkcjonuje we wszystkich aptekach kraju. Pacjent nie może kupić więcej leków niż zapisano. W Polsce jednolity program komputerowy nie funkcjonuje. Mam nadzieję, że 1,5 miliarda złotych, które rząd D.Tuska wyciągnie, w tym roku, z naszych kieszeni przy zakupie leków przeznaczy na stworzenie systemu komputerowego.
Gdy po wprowadzeniu haniebnej ustawy o refundacji leków idę do lekarza pierwszego kontaktu szpera on w książeczce, by wpisać procent refundacji. A kolejka za drzwiami rośnie. Tu jest pies pogrzebany. Przykładów można przytoczyć więcej.
Sięgnąć do kieszeni pacjentów, panie profesorze Balcerowicz, potrafi każdy głupiec.