piątek, 19 września 2014

GOOD MORNING POLSKO

Będziemy mieli za parę dni RZĄD JEDNOŚCI PLATFORMY OBYWATELSKIEJ. Pani Ewie Kopacz udało się połączyć dwie zwalczające się frakcje, co zademonstrowali na ekranie dwaj liderzy, których ręce połączyła nowa pani premier. Ministra sprawiedliwości przedstawiła, że szanuje prawo i kocha ludzi.Jest to dla mnie bomba sezonu, których nie szczędziła nam nowa premierka.
Sensacją medialną stała się nominacja, poniewieranego przez pana Donalda Tuska, który nas opuścił (oby na stałe) Grzegorza Schetyny, na ministra Spraw Zagranicznych III RP. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że nie zgadzam się z liderem Twojego Ruchu, panem Januszem Palikotem, iż nowy minister nie ma żadnych kwalifikacji. Jak mnie poinformowały wiewiórki, zbliżone do przyszłego rządu, Pan Grzegorz spędzał urlopy w przeróżnych karajach, pod różnymi szerokościami geograficznymi. Zresztą"good morning" Polsko wypowiedział z nieskazitelnym akcentam oxfordzkim.
Przepraszam moich ewentualnych czytelników, muszę się jednak powtórzyć, że Polsce potrzebni są mądrzy ludzie. Czytam i słucham ich niezależnie od opcji politycznej. Wczoraj w TVN 24 najpierw wysłuchałem pana Włodzimierza Czarzastego, przeszkadzała mu w studio pani, o której pisał Lenin, a potem z Wrocławia zabrał głos nazywany "legendą opozycji" pan Władysław Frasyniuk. Obaj ci panowie stali kiedyś po przeciwnych stronach barykady, obaj mądrzy, jakby się umówili, zwrócili moją uwagę na drobny fakt, że w debacie o nowym rządzie nie mówi się o problemach, które dokuczają Polakom, a o personalnych podziałach i obsadach: Janek dostanie taki resort, Kasi przyznamy resort siłowy, a Radka awansujemy. Pan Frasyniuk przypomniał przy tej okazji 21 Postulatów Gdańskich. 13 postulat głosi, że stanowiska rządowe powinny być obsadzane ludźmi kompetentnymi!
Prawdziwa niespodzianka jeszcze przed nami. Drugą osobą w III RP, czyli marszałkiem Sejmu, zostanie wybrany pan Radosław Sikorski.
Czy ktoś słyszał, aby zakon "dziewic przeczystych i zaślubionych..." wybrał na swoją przeoryszę damę podejrzanej konduity?

poniedziałek, 15 września 2014

PIĄTE: NIE ZABIJAJ

Prezydent III RP, pan Bronisław Komorowski, przy każdej nadarzającej się okazji lubi  zaznaczać, iż jest katolikiem, wiernym i bogobojnym synem Kościoła. Gdyby to robił zwykły obywatel Komorowski mógłbym skomentować ową pozę, jako intelektualną zaściankowość. Na wszelki wypadek dodam, że nie uważam wiary za intelektualny prowincjonalizm, ale obnoszenie się z nią, zwłaszcza prezydenta państwa, na takie miano zasługuje.
Bogobojny syn Kościoła powinien sumiennie wykonywać dziesięć przykazań. Nie powinien zabijać i nie powinien popierać tych, co zabijają innych ludzi, także w Boga wierzących. Nie wiem czy w rządzie ukraińskich oligarchów są katolicy. Wiem natomiast, że z rozkazu tego rządu mordowani są ludzie, obywatele Ukrainy. Codziennie pociski dział i rakiet spadają na domy niewinnych, zabijają dzieci, kobiety...
Czy katolik powinien popierać taki rząd? Czy pan Bronisław Komorowski solidaryzując się z ukraińskimi oligarchami grzeszy, czy tylko realizuje politykę USA? Czy polskie firmy budowlane dostarczą panu Jaceniukowi cegły na budowę muru odgradzającego Ukrainę od Rosji? Czy pan Komorowski będzie wspierał drobne ukraińskie cegielnie?
Wróciłem właśnie ze Szwajcarii. Władze tego kraju, mimo nacisków europejskich jastrzębi, nie propagują rusofobii. Media relacjonują przebieg walk na Ukrainie rzeczowo i obiektywnie. Szwajcarskie banki łagodzą sankcje wobec Rosji. Rosja to wielki kraj i można tam sprzedać, z korzyścią dla obywateli Szwajcarii, wiele towarów. Gdy Kadafi więził Szwajcarów i zablokował dostawy ropy w Bernie złożył wizytę prezydent Federacji Rosyjskiej, pan Dmitrij Miedwiediew. I o tym w Bernie pamiętają.



niedziela, 14 września 2014

NAOBIECYWAŁ i CZMYCHNĄŁ

Po pięćdziesięciu paru dniach pobytu w normalnym kraju, obezwładniony nagłą chorobą, która uniemożliwiła mi korzystanie z Internetu, wróciłem do Oj-czyzny mojej, dotkniętej nieprzerwanym strumieniem sukcesów.  Spragniony wieści, natychmiast włączyłem TVN i ujrzałem rozpromienioną buźkę pani Justyny Pochanke, która w euforycznej radości informowała, że helikoptery najpotężniejszej armii świata wylądowały (awaryjnie) na polach polskiej wsi, a przebywający tam, przypadkowo, operator TVN utrwalił dla historii, jak wieśniaczki i wieśniacy entuzjastycznie (chlebem, solą i zapewne bimberkiem) witali żołnierzy USA, doświadczonych w bojach w Wietnamie, Iraku, Afganistanie, w bombardowaniu Serbii i innych państw bezbronnych. Pani Pochanke dzieliła się ze mną swoim szczęściem i zapewniała, że tych helikopterów będzie z każdym dniem przybywać, aby chronić Polskę przed inwazją...
Nie podzielałem euforii przedstawicielki Grupy ITI więc wyłączyłem telewizor. Sięgnąłem po prasę. Łamy gazet i tygodników wręcz ociekały sukcesm. Tytuły głosiły: Donald Tusk prezydentem Europy, Donald Tusk przewodniczącym Rady Europjskiej, Polak, Donald Tusk królem Europy. Ten ostatni tytuł przypadł mi najbardziej do gustu, albowiem zawiera istotę tego sukcesu. Przewodniczący Rady Europejskiej ma bowiem podobne uprawnienia jak królowa byłego imperium, której przemówienia pisuje premier. Pan Tusk, podobnie jak pan Jerzy Buzek, szkód Europie nie wyrządzi, a nam, mam nadzieję, będzie lżej. A co dla niego najważniejsze, pan Tusk, nie będzie musiał rozliczać się z realizacji obietnic.
Przez siedem lat, posługując się dowodami (autostrady, lotnisko, stadiony, kolej, umowy śmieciowe, bezrobocie, nędza dwu milionów obywateli, afery PO) oceniałem, że pan Tusk jest złym premierem. Teraz, szczerze gratuluję mu sukcesu.
Mówi się "baba z wozu, koniom lżej". Rzecz w tym, że miejsce na furze po Tusku zajmie pani Kopacz i lżej na razie nie będzie, nie dlatego, że jest kobietą, ale dlatego, że jest autorką ustawy o refundacji leków, nazywanej potocznie niewidzialną ustawą eutanazyjną. Ograniczyła bowiem, ta ustawa, najbiedniejszym obywatelom III RP dostęp do leków, ratując budżet państwa rządzonego przez pana D. Tuska.