środa, 26 listopada 2014

PAN LESZEK MILLER RATUJE PANSTWO



PAN LESZEK MILLER RATUJE PANSTWO


  Po klęsce wyborczej lider SLD, pan Leszek Miller, zajął się ratowaniem państwa. „Mamy bowiem -oświadczył w rozmowie z Ewą Rosolak („Dziennik Trybuna”nr 233-234 ) - do czynienia z poważnym kryzysem zaufania do struktur państwa polskiego.” Stwierdzenie to jest najprawdziwszą prawdą i nie zamierzam go kwestionować. Wydaje mi się jednak, że lider SLD od pewnego czasu ratuje państwo niewłaściwie , albowiem najwłaściwszy sposób na ratowanie państwa to stworzenie silnej partii, która będzie państwo kształtować samodzielnie, jako liczący się partner, a nie mizerna partyjka. 
  Pamiętacie Państwo z pewnością jak Leszek Miller rozstał się z Polskim Stronnictwem Ludowym, rządowym koalicjantem, które chciało być jedną nogą w rządzie, a drugą w opozycji. Wtedy premier Miller zachował się jak prawdziwy mężczyzna. 
Potem jego życie toczyło się z różnym szczęściem. Po politycznej tułaczce wrócił do SLD, aby ratować parię z upadku. Wszystko wskazywało na to, że odniesie sukces. Nie odniósł. Dlaczego tak się nie stało? Powodów jest kilka. Przyznać trzeba, że Leszek Miller usiłował zjednoczyć lewicę, ale bez sukcesu. Wtedy zaczął łasić się do Platformy Obywatelskiej i przysposabiać do roli przyszłego koalicjanta. SLD nie zachowało się jak partia opozycyjna, gdy trzeba było wziąć udział w odwołaniu pani Hanny Gronkiewicz-Waltz. Swoje stanowisko przykryło państwową retoryką. Flirt z panem Januszem Palikotem i wiara w lewicowość pana Aleksandra Kwaśniewskiego wtedy, gdy Twój Ruch znalazł się na równi pochyłej, a Aleksanderowi Kwaśniewskiemu serce przesunęło się ku prawej stronie nie mogły przynieść partii sukcesu. SLD stawała się partią nijaką. Przyjęcie zaproszenia premierki, pani Ewy Kopacz, w czasie kampanii przedwyborczej było okropnym błędem. Spot z panem Aleksandrem Kwaśniewskim, jednym z dyrektorów u ukraińskiego oligarchy, głosów SLD nie dodał. A teraz spotkanie z panem Jarosławem Kaczyńskim jest błędem niewybaczalnym. Lider partii lewicowej powinien spotykać się z lderami partii prawicowych, ale we właściwym czasie. Powinien spotykać się z premierem państwa, ale wtedy, gdy temat spotkania jest ważny, a nie marginalny. 
Odnoszę wrażenie, że Leszek Miller pogubił się w polityce.
Nie pomagają mu w tym niektórzy politycy z najbliższego otoczenia. Oto najświeższy przykład. Dziś (26.11.2014 ) do „Kropki nad i” pani Monika Olejnik zaprosiła panów Stefana Niesiołowskiego z PO i Jerzego Wenderlicha z SLD. Wenderlich jest tak zakochany w swoim głosie i mądrości, że słucha go się z trudem. Dziś tokował i starał się nie dopuścić do głosu nie tylko Niesiołowskiego, który usiłował bronić Millera, ale nawet redaktorkę Olejnik zagadał i rozbawił. Wenderlich, swoim bełkotem, pogrążał Millera niemiłosiernie.
I ostatnia uwaga. Leszek Miller przestał liczyć się z własnym elektoratem. Nie zastanawia się, jakie skutki jego postępowanie wywołuje wśród osób o lewicowych poglądach. Nie mam zamiaru bronić państwa zawłaszczonego przez birbantów z PO. Pierwszy raz w życiu, 30 listopada, nie pójdę głosować. 13 grudnia nie dołączę do pochodu PiS.