Obudziłem się o
9,51, przetarłem oczy, spojrzałem przez okno, a na podwórku słota ponura i
wiatr świszczy w kominie. Pomyślałem sobie, że Przedwieczny jaja sobie z nas
robi wielkanocne, bo dziś Prima Aprilis. Przeto szybko ogoliłem się, wziąłem
prysznic i pośpiesznie do kuchni się udałem, by mojej Reni, pogrążonej w śnie
niewinnym, śniadanie świąteczne przygotować. Tu dodam, że od wielu lat Renia ma
wstęp do kuchni wzbroniony, albowiem Przedwieczny stworzył kobietę nie dla
trzech KKK, a dla jednego K, by ją
kochać. Kończyłem właśnie wędlinę na półmisku układać, gdy usłyszałem pieśń, w
Reni wykonaniu: „Wesoły nam dzień dziś nastał…” Szybko nakryłem stół kolorowymi
jajkami-sprezentowanymi, przez najmilszą na świecie, sąsiadkę Zosię i wzniosłem
toast (winem z South Africa) za zmartwychwstałego Jezusa z Nazaretu, urodzonego
w Betlejem, którego z woli jego kochającego Tatusia Litościwego na krzyżu
uśmiercono.
Renia, która
głęboko i bezinteresownie wierzy w dobro, miłość i tym podobne drobiazgi,
świątecznie mnie skarciła, mówiąc, że Tatuś, synka Jezuska na śmierć posłał, by
takich, jak ja, bezbożników, zbawić raz na zawsze. Postawa Wszechmocnego
Tatusia Jezuska nie trafia mi do przekonania. Już bardziej rozumiem postawę
pana Zbyszka Ziobro, który usiłuje skazać lekarzy za to, że Tatusia mu „uśmiercili”.
Ponieważ spotkał się z oporem sądów niezawisłych to z niebywałą determinacją
usiłuje je zreformować czyli sobie podporządkować, na co ma zezwolenie
Wielkiego Stratega Prawego i Sprawiedliwego.
Renia widząc, że
zbaczam w politykę sprowadziła mnie na ścieżkę prawdy podkreślając
najznakomitsze walory Jezusa-Nauczyciela, który kochał bliźniego swego, jak
siebie samego i nadstawiał policzek, bo uwielbiał całuski. Takiego Człowieka
wśród współczesnych, a zwłaszcza rządzących już nie uświadczysz. Rządzący
bowiem, choć wierzący w Jezusa Zmartwychwstałego, prędzej się pozabijają niż
policzek nadstawią.
Osobiście cenię
Jezusa za to, że wodę w wino zamienił. Uczciłem Jego dokonanie w Kanie
Galilejskiej nawet wierszykiem. Gdy Renia była jeszcze panienką i od picia
winka się wzbraniała, nie mówiłem jej prostacko „chlapnij kochanie, będziesz
łatwiejsza” tylko wierszem ją zachęcałem, bo poezję uwielbiała .
Deklamowałem: Pij
dziewczyno, słodkie wino czy nie widzisz, że to cud? Jezus wodę zmieniał w
wino, aby się weselił lud.
Alleluja.
1 komentarz:
Piękny wierszyk.
Prześlij komentarz