niedziela, 1 kwietnia 2018

ŚWIĄTECZNE ŚNIADANIE...


Obudziłem się o 9,51, przetarłem oczy, spojrzałem przez okno, a na podwórku słota ponura i wiatr świszczy w kominie. Pomyślałem sobie, że Przedwieczny jaja sobie z nas robi wielkanocne, bo dziś Prima Aprilis. Przeto szybko ogoliłem się, wziąłem prysznic i pośpiesznie do kuchni się udałem, by mojej Reni, pogrążonej w śnie niewinnym, śniadanie świąteczne przygotować. Tu dodam, że od wielu lat Renia ma wstęp do kuchni wzbroniony, albowiem Przedwieczny stworzył kobietę nie dla trzech KKK, a  dla jednego K, by ją kochać. Kończyłem właśnie wędlinę na półmisku układać, gdy usłyszałem pieśń, w Reni wykonaniu: „Wesoły nam dzień dziś nastał…” Szybko nakryłem stół kolorowymi jajkami-sprezentowanymi, przez najmilszą na świecie, sąsiadkę Zosię i wzniosłem toast (winem z South Africa) za zmartwychwstałego Jezusa z Nazaretu, urodzonego w Betlejem, którego z woli jego kochającego Tatusia Litościwego na krzyżu uśmiercono.
Renia, która głęboko i bezinteresownie wierzy w dobro, miłość i tym podobne drobiazgi, świątecznie mnie skarciła, mówiąc, że Tatuś, synka Jezuska na śmierć posłał, by takich, jak ja, bezbożników, zbawić raz na zawsze. Postawa Wszechmocnego Tatusia Jezuska nie trafia mi do przekonania. Już bardziej rozumiem postawę pana Zbyszka Ziobro, który usiłuje skazać lekarzy za to, że Tatusia mu „uśmiercili”. Ponieważ spotkał się z oporem sądów niezawisłych to z niebywałą determinacją usiłuje je zreformować czyli sobie podporządkować, na co ma zezwolenie Wielkiego Stratega Prawego i Sprawiedliwego.
Renia widząc, że zbaczam w politykę sprowadziła mnie na ścieżkę prawdy podkreślając najznakomitsze walory Jezusa-Nauczyciela, który kochał bliźniego swego, jak siebie samego i nadstawiał policzek, bo uwielbiał całuski. Takiego Człowieka wśród współczesnych, a zwłaszcza rządzących już nie uświadczysz. Rządzący bowiem, choć wierzący w Jezusa Zmartwychwstałego, prędzej się pozabijają niż policzek nadstawią.
Osobiście cenię Jezusa za to, że wodę w wino zamienił. Uczciłem Jego dokonanie w Kanie Galilejskiej nawet wierszykiem. Gdy Renia była jeszcze panienką i od picia winka się wzbraniała, nie mówiłem jej prostacko „chlapnij kochanie, będziesz łatwiejsza” tylko wierszem ją zachęcałem, bo poezję uwielbiała .
Deklamowałem: Pij dziewczyno, słodkie wino czy nie widzisz, że to cud? Jezus wodę zmieniał w wino, aby się weselił lud.
Alleluja.

1 komentarz:

Probus pisze...

Piękny wierszyk.