środa, 3 kwietnia 2013

BUNT LOKAJÓW


Tego się chyba nikt  nie spodziewał. Prezenter TVN, pan Kamil Durczok poddał ostrej krytyce premiera III RP, pana Donalda Tuska. Skrytykował prezesa Rady Ministrów nie za nieudolność, nie za ślimaczą budowę autostrad, nie za wyprzedaż majątku narodowego, tylko za osobistą nierzetelność. Pan premier bowiem permanentnie spóźnia się na konferencje prasowe, co jest dowodem na to, że lekceważy oddane mu zastępy żurnalistów, które w stresie oczekują na jego przybycie.
Żale pana Kamila Durczoka są nieuzasadnione, albowiem premier III RP jest zwolennikiem, czego nie ukrywa, małych kroków i z tego powodu przejście z pałacu Rady Ministrów do Sejmu trwa dłużej niżby szedł z Alei Ujazdowskich na Wiejską krokiem normalnym, nie mówiąc o marszowym.
Krytyka premiera zaprezentowana przez pana Durczoka może wskazywać, że czas Donalda Tuska dobiega końca, a skoro tak, to można już sobie na nim poużywać.
Osobiście sądzę, że nie jest to jeszcze bunt dziennikarzy, ale przytyk wskazujący na złe wychowanie premiera Najjaśniejszej. Brak kindersztuby pana Donalda Tuska, ma swoje źródła w komunizmie, kiedy do dobrego wychowania nie przywiązywano wagi. Chociaż na komunistycznych wyższych uczelniach, a taką kończył Tusk, akceptowano „kwadrans akademicki”, dopuszczalne piętnastominutowe spóźnienie, profesora na wykład.
Z tego wypływa jeden wniosek, gdy po upływie akademickiego kwadransa premier nie pojawi się na konferencji, media usłużne i krytyczne powinny solidarnie opuścić salę kolumnową w Sejmie, a  premier niech przemawia do kolumn i własnego rzecznika prasowego.
A jeśli ten zabieg nie pomoże powinniśmy obwołać Donalda Tuska królem, wszak punktualność jest zaletą królów.

Brak komentarzy: