czwartek, 13 lutego 2014

PAN MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI (?)

Pan Marek Biernacki, minister sprawiedliwości (?) w rządzie pana Donalda Tuska, postanowił uspokoić wzburzoną i zalęknioną ludność nadwiślańską i na dzień przed wyjściem pana Mariusza Trynkiewicza z więzienia pojawił się, minister, w TVN jak  deus ex machina i oznajmił, że w celi przestępcy znaleziono pornografię, kości ( w domyśle dzieci) i coś tam jeszcze. Dalszą część wystąpienia ministra sprawiedliwości(?) można streścić: nie lękajcie się o swoje życie, prokuratura przejęła sprawę w swoje ręce, a ja czuwam.
W pierwszej chwili pomyślałem, że minister sprawiedliwości (?) oszalał, albowiem panu ministrowi prokuratura nie podlega (na szczęście) i nie powinien w tak prostacki sposób się wypowiadać. Marek Biernacki, dał występ w TVN z kilku powodów: zapragnął zaistnieć publicznie i zaprezentować się, jako minister sprawny i zdeterminowany. Jego pojawienie się, w ostatniej chwili, miało zniwelować blamaż rządu pana Tuska, nieudolność i niemoc działania. Nie udał się bowiem manewr obciążenia winą, za brak działania, poprzednich rządów, w czasie ich kadencji problem był przecież bardzo odległy i nie musiały się nim zajmować.
Tymczasem prokurator obejrzał dowody znalezione (podrzucone?) w celi i roześmiał się tak głośno, że chichot słyszano nawet w stolicy. I co? I nic. Skompromitowany minister urzęduje nadal na Pl. Na Rozdrożu. Pan premier, który chwyta duperelne okazje, by zaistnieć w mediach, milczy jak nigdy dotąd. Nie wszyscy jednak milczą. Dla odwrócenia uwagi media poczęstowały nas dziś aferą ZUS, za 600 milionów złotych. Głupi to kupi, a rząd przeczołga się do końca kadencji. Chyba, że zrodzi się polski Majdan?

Brak komentarzy: