czwartek, 15 listopada 2012


„EDWARD UTRACJUSZ”?

Profesor Zbigniew Mikołejko jest w naszej rodzinie wielkim autorytetem, naukowym i moralnym. „Żywoty świętych poprawione” lekturą obowiązkową, gdyby do czytania książek w naszej rodzinie, jak w szkole, trzeba było zmuszać. Renia, moja żona, często opowiada wnukom, że w czasach młodości poznała profesora w redakcji czasopisma „Społeczeństwo otwarte”, gdzie często bywał.
Dla mnie profesor jest wielkim uczonym, człowiekiem odważnym, potrafiącym przeciwstawić się powszechnie obowiązującym poglądom, głoszonym przez ludzi na stanowiskach i tysiącletnią instytucję.
Toteż lekturę „Magazynu Świątecznego” Gazety Wyborczej zacząłem od wywiadu Aleksandry Klich z Profesorem „ Wolne pytania wolnych ludzi”. Jak zawsze błyskotliwe sformułowania profesora, efektowne porównania i cenne odkrycia. Nic tylko klaskać!
Aż tu nagle: „Edward Utracjusz, „ludzki pan”, skorumpował społeczeństwo na masową skalę od sekretarza partii po robotnika. Nie trzeba było już pracować, wystarczyło sobie „zorganizować” czyli ukraść, załatwić pokornie schylając kark przed „systemem”. Popękały hierarchie wartości, porządek. Pozanikały role społeczne, do których były przywiązane prawa, ale i obowiązki”.
Czy to możliwe, aby wielki uczony nie znał słowa „utracjusz”?
Sięgam po „Słownik języka polskiego” (PWN-1981 r.) i czytam: „przestarzałe, „człowiek rozrzutny, lekkomyślnie wydający pieniądze; lekkoduch, hulaka”.
Kto więc wybudował zakłady pracy, szpitale, domy, drogi, skoro „nie trzeba było już pracować”? Niewolnicy pokornie schylający karki, kombinatorzy, załatwiacze”? Kto stworzył w ciągu dekady 2,1 miliona miejsc pracy?
Minęło ponad 22 lata „lepszego ustroju”, powstało bezrobocie, nie zdołano nawet sprzedać (zmarnować, rozkraść) tych zakładów, które za „Edwarda Utracjusza” zbudowali „zdeprawowani” Polacy. Dziś straszą opuszczone mury zakładów i miasta, dawniej tętniące życiem, które stały się obecnie siedliskami nędzy, np. Bytom. „Edward Utracjusz” popełnił błędy, ale nie aż takie, aby przypisać mu wszystkie nieprawości istniejące w „demokratycznym”, dzisiejszym państwie. Dlatego bronię „Edwarda Utracjusza”. Tak zostałem wychowany. Nie jestem zwolennikiem PiS, nie głosuję na tę partię, ale bronię Jarosława Kaczyńskiego, gdy jakiś żółtodziób porównuje go do Hitlera.
Boleję, że wielki autorytet intelektualny i moralny, pan prof. Zbigniew Mikołejko używa argumentów z poziomu brukowca.
Czy można zbudować państwo z wizji profesora Mikołejko, jeśli potępia się w czambuł dekadę „Edwarda Utracjusza”?

Brak komentarzy: