środa, 5 lutego 2014

STRACH w MNIEJSZYM PAŁACU

Wiewiórki wybudziły się z zimowego snu, a to niezbity dowód, że zima ma się ku końcowi. W Pałacu Mniejszym rząd może z ulgą odetchnąć.
Wszak przez tegoroczną zimę o mało nóg sobie nie połamał. Przypomnę, że odważna wicepremierka odpowiedziała przytomnie, że spóźnienia pociągów spowodował klimat. Zwróciła w ten sposób uwagę żurnalistom, aby nie wszczynali paniki, no i że w poważnym państwie wicepremier nie jest od pilnowania punktualności pociągów. Żurnaliści nie dali za wygraną. Premierowi, naszemu ukochanemu, zatrzęsły się porcięta i jął przepraszać za słowa pani wicepremierki. Aliści życie sprawia czasem niespodzianki. Gdy na Lubelszczyźnie zamiecie zasypały dojazd do jakiejś wsi, odważny pan premier odpowiedział, że w zimie zdarzają się takie przypadki. Dał w ten sposób żurnalistom do zrozumienia, aby mu głowy nie zawracali. Zachował się naturalnie, bo w państwie liczącym ponad 38 milionów mieszkańców premier nie powinien takim drobiazgom czasu poświęcać. Nie minęła nawet godzina, gdy premier oświadczył stanowczo, że zasypanym wsiom na Lubelszczyźnie trzeba koniecznie pomóc. Wysłał tam nawet ministra, postawił na nogi wojewodzinę i wykazał zainteresowanie. Trzęsły mu się portki, że słupki notowań spadną. Obwinianie premiera za fakt, że zasypało drogi w powiecie hrubieszowskim jest absurdalne. Premiera należy krytykować za to, że administracja terenowa i samorządy źle pracują, są niesprawne i obojętne na ludzkie kłopoty, że nie pełnią roli służebnej wobec obywateli-podatników. Zima bywa wszędzie. Pewnej zimy nasza córka, Ewa zafundowała nam wycieczkę do Gstaad, kurortu miliarderów z całego świata, głośnych artystów, reżyserów (Polański), słowem giga bogaczy. W górach śnieżyca zasypała tory. Staliśmy około pól godziny. Szybko zaspy usunięto i dojechaliśmy do Gstaad, by na własne oczy zobaczyć bajecznie bogatych. W mojej pamięci do dziś tkwi miliarderka, w starszym już wieku, przyodziana wytworne futro, prowadząca na złotej smyczy stworzenie podobne do pieska, a za tą parą kroczył dostojnie lokaj, w specjalnym dziwacznym stroju ze złotą szufelką w lewej ręce i z miotełką z platynowych drucików w prawej, na wypadek, gdyby piesek raczył zrobić kupkę.
O spóźnionym pociągu napisały gazety, dano migawki w telewizjach. Nikomu nie przyszło do głowy, by oskarżać rząd. No cóż, Szwajcaria to poważne państwo.

Brak komentarzy: