Obywatel, Konstanty Radziwiłł, lekarz i chwilowo minister zdrowia, poraził mnie wczoraj- wychynąwszy z rządowej jaskini na Miodowej, swoją wypowiedzią w telewizji narodowej. Oznajmił on bowiem, że nie wypisałby zgwałconej dziewczynie recepty na tabletkę "dzień po". Bo kieruje się klauzulą SUMIENIA.
Wypowiedź jaskiniowa wywołała we mnie reakcję wymiotną i żal, że w ojczyźnie mojej kołtuńskiej (jak w Ameryce) nie ma powszechnego dostępu do broni. Gdy żal minął zadałem sobie kilka pytań.
1. Czy jaskiniowcy mają sumienie?
2. Czy jaskiniowiec zdaje sobie sprawę z tego jakie katusze przeżywa zgwałcona dziewczyna? Obywatel Radziwiłł, stwierdził, że klauzula sumienia nie pozwala mu wypisać recepty. A czy sumienie ministra zezwala mu skazać bliźniego na cierpienie?
3. Czy taki bezduszny osobnik jak obywatel Radziwiłł powinien być ministrem w państwie, którego konstytucja daje równe prawa ludziom różnych wyznań? Przecież niekatolicy nie muszą żyć wedle nakazów wiary Radziwiłła?
Klauzulę sumienia może obywatel Radziwiłł stosować w swojej prywatnej przychodni zdrowia. Ale w przychodni publicznej, finansowanej także z moich pieniędzy, powinien kierować się jedynie wiedzą zdobytą w czasie studiów i dobrem pacjenta. Sumienie ministra Radziwiłła gwałt akceptuje choć religia katolicka kwalifikuje gwałt jako grzech.
Jeżeli minister mojego państwa wypowiada się jak jaskiniowiec, a ja nie mogę kupić, zgodnie z prawem, kałasza nie pozostaje mi nic innego tylko opuścić katokołtunlandię.
1 komentarz:
Ręka, noga, mózg na ścianie. PiS mojego głosu nie dostanie! Bo tak mi nakazuje moja "klauzula sumienia. Pozdrawiam!
Prześlij komentarz