niedziela, 1 grudnia 2013

W SZPONACH DEMOKRACJI ( T-Mobil)

W czasach, kiedy Europa, i reszta świata, tonęły w oceanie kryzysu, a z toni wyłaniała się zielona wyspa polskiego dobrobytu rządowego, w naszym budżecie rodzinnym pojawił się niespotykany do tej pory deficyt, spowodowany ustawą (podjętą w naszym interesie) o refundacji leków. Zaczęliśmy z Renią, żoną moją nie związaną stułą, a jedynie miłością, zastanawiać się jak zasypać dziurę w budżecie. Najpierw narwaliśmy zielonej trawy na zielonej wyspie, ale zabieg okazał się nieskuteczny. Postanowiliśmy więc skreślać wydatki: bilety do teatru, tygodniki i książki. A kiedy okazało się, że ten bolesny zabieg nie wystarcza, Renia postanowiła zrezygnować z komórki. Tak się cudownie złożyło, że umowa zawarta jeszcze z "Erą" kończyła się 10.07.2011 r. Powiadomiła więc w odpowiednim terminie PTC, że nie przedłuży umowy.
Nie zamierzam streszczać całej korespondencji, bo nie piszę kryminału, zastanawiam się tylko jak wygląda demokracja w państwie neoliberalnym, zwanym w skrócie III RP. Okazało się, że umowa według "T-Mobile", bo "Era" zmieniła nazwę, nie ma żadnego znaczenia, albowiem ważny jest koniec "cyklu rozliczeniowego", w związku z czym należy wpłacić "T- Mobile" 19,18 PLN.
Renia nie zamierzała wpłacić pieniędzy. "T-Mobile" zagroził, że umieści jej nazwisko w Krajowym Rejestrze Długów, w BIG InfoMonitor S.A. i Rejestrze Dłużników ERIF BIG S.A.
To był oczywisty szantaż, bowiem w Krajowym Rejestrze Długów można było  wówczas umieszczać dopiero od 200 złotych.
W końcu zagroziliśmy firmie, że skierujemy sprawę do sądu i "dla świętego spokoju" wpłaciliśmy "T-Mobile" 19,18 Zł. Renia otrzymała pismo od Konsultanta ds. Reklamacji (nazwiska litościwie nie ujawniam) w którym m.in można przeczytać: "Bardzo Panią przepraszam za powstałą nieprawidłowość". Ale pieniędzy nie zwrócono.
Solidaryzując się z żoną postanowiłem wyrwać się ze szponów "T- Mobile" Trwało to ponad pół roku.
W "państwie demokratycznym" nie jesteśmy klientami lecz niewolnikami. Podpisujemy umowy pod dyktat chciwych firm, a gdy z usług jesteśmy niezadowoleni nie możemy się z nich wyrwać, chyba że zapłacimy wysoką karę. Afera "Amber Gold" jest tego najlepszym dowodem. W państwie prawnym do takich praktyk nie powinno dochodzić.
Niewidzialna ręka rynku wyciąga pieniądze z naszych kieszeni, a rząd obywateli nie broni. Premier zaś twierdzi, że im mniej państwa tym lepiej! Ja się z tym nie godzę.

Brak komentarzy: