wtorek, 12 lipca 2016

CO MNIE ŁĄCZY z panem PREZESEM, JAROSŁAWEM KACZYŃSKIM?

Ledwo pan Barack Obama, nosiciel wirusa demokracji, prezydent USA oderwał się od polskiej ziemi ukochanej, a nad Wisłą rozpętał się kociokwik medialny. "Niektóre siły polityczne, które się stoczyły" i można je uznać za "żałosne" zaczęły rozpowszechniać fałszywe informacje o tym, że pan prezydent Obama skarcił pana prezydenta Dudę za brak demokracji. Prezydent Duduś nie dał za wygraną i kiedy wysoki nosiciel demokracji klepał go,  aby złagodzić wstrząs niemiły po ramieniu, prezydent Duda nie mogący do ramienia pana Obamy sięgnąć, uszczypnął wyższego od siebie kolegę w bok prawy, poniżej łopatki. Wzrost obu dostojnych panów sprawił, że prezydent Duda nie mógł rozmawiać z nosicielem demokracji, jak równy z równym, ale w pieszczotach nie dał się zepchnąć na plan drugi. Coś jednak zrobił nie tak, bo mu Prezes wszystkich prezesów nie podziękował za sukces.  Żałosne siły natychmiast to wychwyciły, ale Jarosław Kaczyński przeciął jątrzenie i podgryzanie demokracji oświadczając :"Ja z wypowiedzi prezydenta Obamy zapamiętałem to, że byliśmy i jesteśmy dla świata wzorem demokracji, że tak będzie". A prezydenta Dudę nie pominął tylko się "przejęzyczył."
  Żałosne siły polityczne wywęszyły, że kwiaty dla uczczenia jakiejś rocznicy pan prezydent składał samotnie, a pan Prezes wszystkich prezesów w otoczeniu świty rządowej, wspieranej wojskową asystą honorową. Gdyby w tej świcie znalazł się prezydent Duda siły żałosne powiedziałyby, że asystuje Prezesowi. Podgryzaczom nigdy nie dogodzi. 
  Widzę na twarzach Państwa objawy zniecierpliwienia. Rozumiem, że pora ujawnić co mnie łączy z Prezesem. Miłość do kotów, moi Drodzy. Tyle, że ja kocham koty, a pan Prezes ma po prostu kota.

1 komentarz:

Probus pisze...

Zajrzałem. Przeczytałem. Uśmiałem się z ostatniego zdania. Pozdrawiam!