niedziela, 25 września 2016

I PO BALU...

W kampaniach wyborczych (prezydencka i parlamentarna) obiecywali, że ukrócą rozkradanie państwa, położą kres aferom, zwalczą korupcję, kumoterstwo i nepotyzm, plagi rozkwitłe pod rządami Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zapowiadali, że po zdobyciu władzy w państwie polskim zapanuje prawdziwe PRAWO i prawdziwa SPRAWIEDLIWOŚĆ. Wielu im uwierzyło. Nie minął jeszcze rok od utworzenia rządu i wszystko się wyjaśniło. Kłamią niezgorzej od poprzedników.
Zacznijmy od początku. Prezes Komitetu Politycznego PiS (dawniej Biuro Polityczne) podzielił obywateli na lepszych i gorszych. Skłóconymi łatwiej rządzić. Tych gorszych można zastraszyć, wypomnieć im przekonania, zagrozić utratą pracy. To działa skutecznie. Nawet uznane autorytety. Lech Wałęsa został więc ogłoszony agentem. Ważnym czynnikiem w wyborach okazał się wróg zewnętrzny. Wrogiem numer jeden stała się, oczywiście, Rosja. Putin nie śpi po nocach tylko obmyśla jak napaść na Polskę. Rozkwita więc twórczość smoleńska, rosną nakłady na zbrojenia, bez sensu, bo Rosja nie chce nawet podbić Ukrainy. A ma przecież sporo powodów. Dodajmy jeszcze drugiego wroga – uchodźców, którzy, islamscy bisurmani, zagrażają OJCZYŹNIE.
Warto wspomnieć także o obietnicach, których nie szczędzono wyborcom zniesmaczonym rządami P O i P S L.
Pierwszą jaskółką zapowiadającą jak potoczy się uzdrawianie Polski stały się zmiany kadrowe w państwowych stadninach koni, w których zastąpiono fachowców swoimi, dyletantami. Był to w jakimś sensie test. Media przez kilka dni powarczały… Potem już bez ceregieli zaczęto obsadzać swoimi stołki większe i mniejsze. Gdy lawinowe zmiany na swoich osiągnęły apogeum premierka, pani Beata Szydło rozstała się z ministrem, który chwalebnie zakończył misję. Brzmi to elegancko, tyle, że dwa dni później do największych spółek skarbu państwa wkroczyło CBA. Zwieńczyły aferę wymiany kadr decyzje najważniejszego ministra państwa polskiego pana, Antoniego Macierewicza, wiceprzewodniczącego PiS. Mianował on na ważne stanowiska państwowe człowieka młodego i sympatycznego, odznaczył go nawet medalem za zasługi dla obronności kraju. Rzecz w tym, że pan minister obrony zlekceważył prawo lokując na wysokich stanowiskach człowieka bez wymaganych kwalifikacji.
Po wyborach zaczęło się wszystko efektownie. Przystąpiono do realizacji obietnicy 500+ i wielu biednym rodzinom polepszyło się życie. Ale zaraz po przyjęciu ustawy (nowego prawa) wicepremier pan, Mateusz Morawiecki zaapelował, aby bogaci z tego prawa nie korzystali. Pomyślałem wtedy, że jeśli obywatel może nie korzystać z prawa to ja zrezygnuję z płacenia podatków. Okazało się, że wybitny ekonomista, Mateusz Morawiecki, który pierwszy po profesorze Grzegorzu W. Kołodko przedstawił wizję gospodarczą państwa zdawał sobie sprawę, że pojawią się kłopoty finansowe z realizacją 500+. A można było temu zapobiec ustanawiając granicę dochodową. O amatorszczyźnie w działaniu rządu może świadczyć również ustawa o podatku handlowym zakwestionowana przez Unię Europejską.
Prezes PiS ogłosił koniec balu. Premierka zapowiedziała zmiany personalne i systemowe w rządzie. Czyżby zaczęły się schody? PiS trafnie odczytał społeczne frustracje i wygrał wybory. Wszystko wskazuje na to, że nie zrealizuje obietnic, bo skłóciło społeczeństwo i brak mu wykwalifikowanych kadr. Nie spełnią się też przepowiednie o zewnętrznym zagrożeniu. Prezydent Władimir Putin nie zaatakuje Polski, uchodźcy osiedlą się w lepszych krajach, a Polska pozostanie wyspą zacofania i ideologicznych restrykcji. Minął niecały rok od przejęcia przez PiS władzy. Ujawnione w ostatnich dniach poczynania ministrów i prominentów ze spółek (nagrody w EuRoPolGaz) dowodzą, że prawica liberalna i narodowa są genetycznie dotknięte aferami. Od lat twierdzę, że prawica neoliberalna lubi białe rękawiczki, a narodowa kajdanki. To jedyna różnica.

Brak komentarzy: