niedziela, 2 kwietnia 2017

NA ODCHODNE (Stare fotografie)

Nie zamierzam publikować swojego życiorysu. Opowiem o zdarzeniach, które ukażą czasy mojego dzieciństwa w II Rzeczypospolitej i awans mojego pokolenia w Polsce Ludowej. Wspomnienia trzeba jednak od czegoś zacząć więc parę zdań z opowieści mojej Mamy. 
Urodziłem się w mroźną niedzielę, 22 lutego 1931 roku. Surowa zima sprawiła, że nie ochrzczono mnie zgodnie ze zwyczajem panującym w Strzałkowie, w parę dni po przyjściu na świat, a z dużym opóźnieniem co się księdzu nie podobało. Gdy ojciec ujawnił proboszczowi, jakie zamierza dać mi imię, ten zbeształ tatę i wyrzucił za drzwi oświadczając, że Mirosław to imię pogańskie i w domu Bożym nadane być nie może.
Mój tata wiedział swoje (dzięki pomocy ks. prałata Wacława Blizińskiego z Liskowa, który pomagał biednym chłopskim dzieciom, skończył seminarium nauczycielskie) odwołał się od decyzji strzałkowskiego proboszcza i na chrzcie świętym otrzymałem pogańskie imię Mirosław. Przez pięć lat byłem jedynym Mirosławem w Strzałkowie, drugim został pies sługi bożego co miało ogromny wpływ na moje dalsze życie.
Byłem chłopcem bardzo pobożnym. Uwielbiałem z babcią, Józefą Grudzińską, chodzić do kościoła. Przeżywałem w świątyni Stworzyciela chwile niecodziennych doznań i wzruszeń czystych jak łzy Matki Bożej, obraz której w czasie podniesienia spływał z góry ołtarza, a zapach kadzideł i świec płonących przenosił mnie w inny wymiar wzbogacany surową muzyką organów. Babcia przepowiadała mi wspaniałą przyszłość widząc mnie w sukience sługi bożego.
Nadzieje babci skończyły się w dniu, w którym rówieśnicy na mój widok wołali. "Mirek do nogi, Mirek do budy, Mirek bierz go". Przestałem chodzić do kościoła, tłumaczenia i prośby babci na nic się zdały. Dziadek i tata byli po mojej stronie. CDN.  ZDJĘCIA : 1. Kościół w Strzałkowie 2. Ślubne zdjęcie Rodziców (1930) 3. Babcia, mama, dziadek, ja, Rysiek młodszy brat. 4. Babcia, ja, ciocia Julcia w dniu komunii.



1 komentarz:

Probus pisze...

Ciekawe. Pozdrawiam!