czwartek, 22 marca 2018

NA ODCHODNE (Fikcje i Fakty)

Nie zdążyliśmy jeszcze ochłonąć po sukcesie pierwszego zeszytu (dlaczego zeszytu) wyjaśnię później, gdy w kioskach ukazał się zeszyt drugi. Rysunkiem ( zdjęcie nr 1) na pierwszej stronie okładki i tekstem Tadeusza Boya-Żeleńskiego „Jachniczek i Marysieńka” czciliśmy trzechsetną rocznicę Wiktorii Wiedeńskiej. Telefony z pytaniami: gdzie można kupić Fikcje i Fakty nie milkły, a my właśnie zastanawialiśmy się jak sukces uczcić, gdy znowu zadzwonił telefon. Usłyszałem: panie redaktorze, szef prosi, aby się pan zjawił niezwłocznie w jego gabinecie.
Dobrosław Kobielski powitał mnie słowami: zobacz, jakiego piwa nawarzyłeś i wręczył mi karteczkę papieru napisaną własnoręcznie przez członka Biura Politycznego KC PZPR (zdjęcie nr 2) towarzysza Jana Główczyka. Usiłowałem złagodzić grozę sytuacji informując Kobielskiego, że znam dobrze Główczyka z czasów, gdy był on redaktorem naczelnym „Życia Gospodarczego”, przeszliśmy wtedy na „ty” i wypiliśmy nawet bruderszaft. Sławek, był kilka razy usuwany z zajmowanych funkcji (ostatnio ze stanowiska redaktora naczelnego „Perspektyw”), które stworzył, wiedział więc,, że moja znajomość z Główczykiem nie ma żadnego znaczenia. Członek Biura Politycznego uznał FiF za miesięcznik, a KAW (Kobielski) nie miała prawa wydawania żadnych czasopism, po tym jak w „Perspektywach” umieścił na okładce zdjęcie żołnierza chińskiego z dzieckiem na ręku, w czasie, gdy stosunki między ZSRR i CHRL były fatalne, no i zdjęcie pierwszego sekretarza komitetu warszawskiego partii w rozmowie z biskupem.
Wróciłem do FiF lekko przejęty, poleciłem redaktorom pisać notatkę, a sam udałem się na spotkanie z koleżanką, Marią Kuczyńską z Wrocławia, bawiącą w stolicy, do kawiarni „Pod Kurantami” mieszczącej się po drugiej stronie ulicy Wilczej. Maria spostrzegła moją markotną minę, bo zapytała, jakie mam kłopoty. Podarowałem jej dwa zeszyty FiF. Po wypiciu kawy udaliśmy się do Biblioteki Narodowej, gdzie pracowała krewna mojej koleżanki i tam bez trudu umieszczono FiF w katalogu książek, a nie czasopism. W ten nie wyszukany sposób Maria sprawiła, że odpadł zarzut, iż Fikcje i Fakty są pismem. Gdyby ktoś z Państwa zapragnął rzucić okiem FiF to proszę ich szukać w katalogu książek. Towarzysz, Jan Główczyk przyjechał na Wilczą, nie zaproszono mnie na spotkanie.
Fikcje i Fakty ukazywały się nadal, ale moje „wstępniaki” z pierwszej strony poddawane były wewnętrznej cenzurze. Ale o tym w następnym wspomnieniu.



Brak komentarzy: