niedziela, 28 kwietnia 2013

CZCIGODNA PANI MARSZAŁKO......


Ja, "zwykły obywatel", zwracam się do Pani z prośbą uniżoną. Ośmielam się prosić, pomny uzdrowienia przez Panią publicznej służby zdrowia, aby  uzdrowiła Pani także  konstytucję naszej ukochanej ojczyzny. Idzie mi detalicznie o to, by wybrańcy narodu, którym Pani przewodzi na ulicy Wiejskiej, w stołecznym mieście Warszawie przestali nas wyborców oszukiwać.
Wyłożę wszystko po kolei, posługując się przykładem Ryśka Kalisza, który na Wiejskiej i w mediach robi ostatnia za wesołka pokrzywdzonego, wylanego na bruk z SLD przez profesorkę Joaśkę Senyszyn, za niewinność.
Rysiek Kalisz, Bartuś Arłukowicz, Zbynio Ziobro i długachny szereg innych wybrańców pozmieniali poglądy i wystąpili ze swoich macierzystych partii, pozakładali własne kanapy nie licząc się z wyborcami. Tak na przykład Bartuś Arłukowicz opuścił Unię Pracy dla teki ministra. Kontynuuje on na tym stanowisku skutecznie rozpoczęte przez Panią uzdrawianie służby zdrowia. Zbynio Ziobro założył nawet własną partię o nazwie żeńskiego rodzaju, bo mu się coś w wiedzy katechetycznej pokićkało. Z żebra to Wszechmocny stworzył damę, a nie partię. Powie Pani, Marszałko czcigodna, że poseł to nie krowa i ma prawo zmienić poglądy. I będzie Pani miała rację. Chodzi mi jednak o to, aby poseł zmieniał poglądy raz na cztery lata. Albo, gdy go najdzie chcica, by zmienić poglądy w czasie trwania kadencji na lepiej płatne zrzekł się jednocześnie mandatu. Mamy już wzór świetlany - Januszka Palikota, który jak prawdziwy dżentelmen występując z Platformy Obywatelskiej oddał mandat.
Niech mi Pani wybaczy, że posłużę się jeszcze jednym przykładem. Nazwiska nie mogę sobie przypomnieć, ale zdarzenie tkwi w mojej pamięci jak drzazga  w pośladku. Oto osobnik z kieleckiego został wybrany na posła z listy SLD, ale porzucił szeregi jeszcze przed złożeniem ślubowania i przeszedł do Ruchu Palikota. Toż to niebywała demoralizacja i lekceważenie, jak dotąd bezkarne, własnych wyborców.
Wiem, że może Pani mieć trudności w uzdrawianiu konstytucji w tej kadencji. Proszę zatem, aby Pani doraźnie zaleciła wszystkim posłom sprzedajnym, lekceważącym swoich wyborców lekturę książki wybitnego filozofa rynku, wykładowcy Uniwersytetu Harvarda, "profesora oburzonych", Michaela Sandel'a, pt. "Czego nie można kupić za pieniądze".
Marszałko Czcigodna, proszę potraktować mój list, jako ostrzeżenie. Obawiam się bowiem, że my, "zwykli obywatele" (ulubiony zwrot Pani szefa) przeobrazimy się w obywateli oburzonych i powiemy posłom poniektórym czego nie powinno się sprzedawać.
Niech Najwyższy Szef ma Panią Marszałkę w opiece.

2 komentarze:

Probus pisze...

Nic dodać. Nic ująć. Pozdrawiam!

DO CHRZANU pisze...

Dziękuję i pozdrawiam.