poniedziałek, 9 lipca 2018

NA ODCHODNE (Komisja Interwencyjna)

Pewien działacz Związku Literatów Polskich przysłał do KAW swoje opowiadania. Jeszcze redaktorzy nie zdążyli tekstu przeczytać, gdy zadzwoniła do mnie Alina Tepli, dyrektor z Zarządu Głównego RSW Prasa Książka Ruch, z pytaniem, kiedy książka się ukaże. Alinę znałem osobiście, podobnie jak wielu ceniłem jej profesjonalizm. Odpowiedziałem, że natychmiast sprawdzę, w jakiej fazie opracowania tekst się znajduje.
W redakcji, którą kierowałem obowiązywała następująca zasada : jeżeli redaktor ma zastrzeżenia przekazuje tekst wskazanemu przeze mnie drugiemu redaktorowi, a dopiero potem kierujemy książkę do dwóch recenzentów. Ocena dwójki czytających była jednoznaczna : opowiadania nie nadają się do druku. Przeczytałem tekst osobiście i podzieliłem opinię redaktorów. Poinformowałem o tym Alinę. I wtedy rozdzwoniły się telefony z różnych domów i instytucji, szaf KAW wydał mi polecenie, abym szybko skierował tekst do recenzentów. Wiedziałem, że nie mam szans. Ale nie skapitulowałem. Zadzwoniłem do Wojciecha Żukrowskiego i Romana Bratnego z błagalną prośbą, by zechcieli napisać recenzje opowiadań anonimowego autora. Obaj pisarze wyrazili zgodę. Poinformowałem Dobrosława Kobielskiego, że recenzenci zobowiązali się w ciągu dwóch tygodni ocenić wartość opowiadań. Interwencje nie ustawały. Gdy szef KAW ponaglał ujawniłem nazwiska recenzentów i zgodnie z prawdą powiedziałem, że nie mogę biegu sprawy przyśpieszyć, albowiem nie wypada mi ponaglać wybitnych i poczytnych pisarzy.
Tymczasem sprawa opowiadań wybiła się na samodzielność i rozwijała się w niebywałym tempie. Mnie zaś ogarnęły wątpliwości co się stanie, gdy recenzenci nie podzielą oceny dwójki redaktorów i mojej? Nie będę miał innego wyjścia i zrezygnuję z pracy w KAW. Gdy poinformowałem Dobrosława Kobielskiego natychmiast wyznaczył termin posiedzenia Kolegium KAW składającego się z zastępców szefa, sekretarza Agencji i czynnika społecznego sekretarza POP PZPR, przewodniczącego Związku Zawodowego i delegata dziennikarzy. Na posiedzenie Kolegium KAW Kobielski zaprosił ministra Kultury i Sztuki, pana Aleksandra Krawczuka, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego, autora poczytnych książek o świecie antycznym. Czułem się w tym gronie, jak oskarżony.
Na szczęście Wojciech Żukrowski i Roman Bratny orzekli, że opowiadania nie powinny być wydrukowane. Na tym zakończyła się część oficjalna.
Gdy panie z sekretariatu wniosły kawę, ciasteczka i kieliszki, szef firmy otworzył butelkę koniaku, Wojciech Żukrowski zwracając się do mnie zapytał : panie Mirosławie ocenialiśmy z Romanem opowiadania anonimowe, prosimy o ujawnienie nazwiska autora.
Podałem nazwisko.
Wojciech Żukrowski : teraz widzicie z kim ja muszę pracować.
Komisja Interwencyjna Zarządu Głównego ZLP w składzie: Aleksander Rowiński - przewodniczący, członkowie Jerzy Bronisławski, Zbigniew Czajkowski, Jan Goczoł, Helena Kowalik, Tadeusz Kijonka, Dionizy Sidorski, oceniła mnie jednoznacznie. Cytuję fragmenty „Sprawozdania z działalności Komisji…” : Pomijając mało finezyjną, a otwarcie mówiąc gruboskórną formę listu… kierownika redakcji KAW Mirosława Chrzanowskiego, sam fakt (rezygnacji z wydania książek kilku autorów dopisek M.Ch.) raził jak piorunem. Po raz pierwszy w PRL w stosunkach autor wydawca trafił się taki incydent.”
Dostało się też recenzentom : „Co więcej : do swoistego sądu inkwizycyjnego KAW-u powołano członków naszego Związku o znaczących nazwiskach…”
W tym samym czasie z Ministerstwa Kultury i Sztuki otrzymałem takie oto pismo.

1 komentarz:

Probus pisze...

No cóż. Nic nie dodam. Czytam z zainteresowaniem. Pozdrowaśki!