niedziela, 3 marca 2013

OJCIEC NARODU MA PRZE... CHLAPANE




Dla mnie pan Lech Wałęsa, zwany czasami „Ojcem Narodu”, jest niewątpliwym fenomenem. Prosty, wiejski chłopak, zwany przez ziomków „zabijaką”, przeskoczył przez mur, obalił „komunizm” i wyprowadził z Polski armię niezwyciężoną, bez jednego wystrzału, za co powinni mu wdzięczni rodacy, budować w każdej miejscowości pomniki, obeliski, popiersia i co tam jeszcze kto uzna za stosowne. Ale prawdziwym ewenementem jest to, że człowiek, który nie przeczytał ani jednej książki („Jestem prostym człowiekiem, robotnikiem, w swoim życiu nie przeczytałem ani jednej książki…”) patrz Fallaci „Wywiad z władzą”,wydawnictwo „Świat Książki” str.423, został laureatem Nagrody Nobla.
Nie prezydentura, a właśnie nagroda otworzyła mu sale wykładowe najsławniejszych uniwersytetów świata i sprawiła miły wzrost jego konta w banku.
Ale jak to mówią: dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie. Obawiam się, że wypowiedź pana prezydenta o gejach, ławkach i murku spowodowała, że ucho się urwało. Noblista nie znajdzie już w cywilizowanym świecie studentów, którzy pośpieszą na jego odczyt. Sponsorzy, zanim go zaproszą, zastanowią się czy warto ryzykować.
Jest mi smutno, że Ojciec Narodu przez jedną prawdziwą, płynącą z jego bogatego intelektualnie wnętrza wypowiedź będzie miał prze…chlapane.
Morał sam się nasuwa. Książki warto czytać!

Brak komentarzy: