wtorek, 5 marca 2013

WÓDZ ZAPRZESZŁYCH




Po latach chudych powrócił czas popularności. Laureat Nagrody Nobla, doctor honoris causa 33 uniwersytetów, sześciokrotnie obdarzony tytułem „człowieka roku” przez media krajowe i zagraniczne, błysnął swoim nieokrzesanym intelektem w taki sposób, że powrócił na pierwsze strony gazet całego świata, wywołał rumieńce wstydu na twarzach ludzi oświeconych i zdobył uznanie rodzimego ciemniactwa. Gejów posadził w ostatnich ławach, a nawet odgrodził ich murem od bogobojnego społeczeństwa. Lech Wałęsa nawet profesora Stefana Niesiołowskiego wprowadził w zakłopotanie.
Zamiast dyplomatycznie wycofać się z niefortunnej wypowiedzi okopuje się w prostactwie i publikuje żenujące e-maile poparcia. Czyżby miał zamiar powrócić do polityki. Pozazdrościł Aleksandrowi Kwaśniewskiemu?
Odnoszę wrażenie, że nasi byli prezydenci utracili instynkt polityczny. Usiłują za wszelką cenę wrócić do polityki. Czynią to w sposób śmieszny i nieporadny.
Pan były prezydent Wałęsa nie chciałby, aby ludzie o odmiennej orientacji seksualnej manifestowali na ulicach i narzucali swój styl większości społeczeństwa. Prymitywne pojmowanie demokracji przez Wałęsę objawia się w tym, iż usiłuje on wmówić nam, że mniejszość manifestuje, by narzucić nam swoją orientację. Tymczasem ludzie o odmiennej orientacji seksualnej domagają się, aby większość uznała odmienność mniejszości.
Gdyby pan Wałęsa przeczytał kilka książek na temat gejów i lesbijek, gdyby rzucił swoim bystrym okiem na wyniki badań naukowców może uniknąłby śmieszności. Wiem, że drukowane go nudzi. Pozostaje mu zatem spowiedź, na przykład, u biskupa Tadeusza Pieronka.

Brak komentarzy: