czwartek, 21 listopada 2013

CZY TRYBUNAŁ STANU JESZCZE ISTNIEJE?

"Dziennik Trybuna" na pierwszej stronie zamieszcza zajawkę artykułu Jana Wyganowskiego o państwowych sabotażystach.
Po przeczytaniu całego artykułu otworzył mi się nóż w kieszeni. Przypomniałem sobie dwóch najważniejszych polityków, którzy swego czasu nie przepuścili przez terytorium Polski drugiej nitki gazociągu z Rosji do Europy Zachodniej, postawili bowiem warunek, że rurociąg powinien najpierw przebiegać przez Ukrainę. Rosjanie i Niemcy zbudowali rurę pod Bałtykiem.Miliard dolarów rocznie ominęło budżet Polski.  A dwaj panowie, jeden z prawicy drugi z lewicy, nie stanęli przed Trybunałem Stanu, za decyzję szkodliwą dla państwa.
Jak wynika z treści artykułu historia się powtórzy. Z tą tylko różnicą, że ominie nas tym razem linia kolejowa.To przecież nonsens, wszak jesteśmy krajem tranzytowym i towary z Azji do Europy powinny jechać przez Polskę. Można na tym dobrze zarobić. Tym bardziej, że za czasów Edwarda Gierka wybudowaliśmy  przecież odcinek szerokotorowej magistrali dowożącej rudę do Huty Katowice, zwanej wówczas Linią Hutniczo-Siarkową, biegnącą od Hrubieszowa do Sławkowa.
Sądziłem, że rusofobi są tylko wśród kiboli i skrajnych narodowców. Nie przypuszczałem, że zagnieździli się w rządzie. My, obywatele nie powinniśmy godzić się na szkodliwe decyzje polityków. Trybunał Stanu trzeba wyrwać z bezczynności.

Brak komentarzy: