niedziela, 2 marca 2014

WIELKI WYSYP BOHATERÓW

Wychowałem się w rodzinie patriotycznej. Zanim przekroczyłem próg szkoły znałem już kilka wierszy o bohaterach narodowych, a to dlatego, że moje ciocie Irka i Julcia uczennice siódmej klasy uczyły się tych wierszy na pamięć i wzajemnie się "przepytywały". Najbardziej wbił się w moją pamięć wiersz o bohaterce Emilii Plater:

Lecz ten wódz, choć w żołnierskiej odzieży,

Jakie piękne dziewicze ma lica?

Jaką pierś? - Ach, to była dziewica,

To Litwinka, dziewica-bohater,

Wódz Powstańców - Emilija Plater!

Nie wszystko z tego wiersza rozumiałem. Prosiłem cioteczki, aby mi wytłumaczyły mi co słowo "dziewica" znaczy. Ale one tylko się śmiały. Ciocia Julcia powiedziała na odczepne: jak dorośniesz sam się przekonasz. i miała rację.

Sięgam pamięcią aż do dzieciństwa, bo w tamtych czasach w mojej rodzinie bohater był czymś więcej niż święty, albowiem oddawał swoje życie ojczyźnie, ginął szlachetnie i bezinteresownie. Nikomu w głowie nie zrodziła się myśl, że bohater mógłby za swoje czyny zażądać zapłaty. Okryłby się hańbą i nikt by na niego nawet nie splunął.

Ale czasy się zmieniają i bohaterowie są już inni. W ojczyźnie neoliberalnej, gdzie wszystko można kupić i sprzedać szpieg pospolity staje się bohaterem narodowym. Mam na myśli pułkownika, Ryszarda Kuklińskiego, którego Sejm nasz ukochany awansował na bohatera narodowego, co jest sprzeczne z rozumem ludzkim. Pułkownik szpiegował dla Ameryki przeciw Polsce. Znamienne, że nie został bohaterem amerykańskim, jak Kościuszko i Pułaski?

Ostatnio, po śmierci Zbigniewa Romaszewskiego nasłuchałem się o bohaterskich czynach senatora najjaśniejszej III RP tyle peanów, że śnił mi się po nocy. Nie zamierzam kwestionować jego bohaterskich dokonań, pragnę tylko wyrazić swoje wątpliwości. Pan Zbigniew Romaszewski nagrodzony przez wdzięczną ludność polską tytułem senatora i innymi intratnymi tytułami, przez kolegów, kazał sobie zapłacić za cierpienia w "komunie". Niezawisły sąd przyznał mu sumę 240.000 złotych. Od tej chwili przestał być dla mnie bohaterem, stał się zwykłym sprzedawcą. Może kiedyś napiszę jak nazwisko senatora zaistniało w moim życiu.

Pierwszego marca br. pan prezydent czcił pamięć "bohaterskich" Żołnierzy Wyklętych, przez "komunę" to oczywiste. Wyklętych dla niego, historyka z "komuszej" uczelni. Żyją jeszcze wśród nas ludzie, dla których byli to żołnierze przeklęci. Albowiem część z nich dopuściła się mordów na niewinnych ludziach. Pytam pana prezydenta Bronisława Komorowskiego czy Żołnierz Wyklęty, który zabił kobietę w siódmym miesiącu ciąży może być bohaterem?

Panu prezydentowi, historykowi z wykształcenia,nie są znane takie fakty? To niewybaczalna luka w wiedzy. Może by pan prezydent zdobył się na odrobinę umiaru. Po wojnie, jak to stwierdzają kompetentni historycy, toczyła się w Polsce wojna domowa. Polacy zabijali Polaków. W takiej wojnie nie może być bohaterów, po żadnej stronie!

Dowiaduję się z prasy, że dwie siostrzane partie PO i PiS pracują gorączkowo nad ustawą o "solidarnościowych kombatantach".  Każdy kombatant "solidarnościowy" ma otrzymać miesięcznie 3,5 tysiąca zł. kombatanckiej emerytury!

Nie może być na to zgody zwykłych obywateli. Zwłaszcza tych, którym rządy solidarnościowe zafundowały bezrobocie, nie może być zgody tych obywateli, którzy żyją za 520 zł. miesięcznie, tych którzy mają głodowe emerytury i tych którzy nie wykupują leków.

Zapewne postsolidarnościowy obóz (PO i PiS) nagrodzi swoich weteranów, bo te dwie partie przegłosują ustawę, by zyskać głosy w wyborach.

Jak uczy historia szaleństwo formacji politycznych w tworzeniu bohaterów i nagradzaniu weteranów jest ostatnim akordem przed odejściem ze sceny politycznej. I to doświadczenie historyczne jest pocieszające.



Brak komentarzy: