środa, 2 kwietnia 2014

CO MY na NATO?

W pierwszych słowach mojej wypowiedzi pragnę przeprosić Państwa za to, że pomyliłem dywizję z brygadą w "O DWÓCH TAKICH CO CHCĄ SPRZEDAĆ POLSKĘ". Moja wina. W wojsku, dzięki pułkownikowi Poździkowi, nie służyłem, bo mnie wyrzucił ze studium wojskowego, jestem bowiem "inwalidą wojennym", a w tamtych czasach byłem jeszcze patriotą, z jednego nieszczęścia zrezygnowałem w miarę zdobywania wiedzy i doświadczenia.
A teraz do rzeczy. Jak wynika z dzisiejszych informacji mediów "niezależnych" (cała prawda całą dobę) NATO broni się przed polskimi szaleńcami usiłującymi wmanewrować tę organizację w konflikt z Rosją. Niemcy i Holendrzy już się odcięli od polskich jastrzębi, nie zamierzają psuć sobie stosunków gospodarczych z poważnym partnerem, korzystnych dla obu stron. Polscy mądrale, jeszcze przy władzy, nie wierzą w sukces swoich poczynań, ale usiłują na bezprzykładnych i prostackich atakach na prezydenta Rosyjskiej Federacji zdobyć głosy gawiedzi, w nadchodzących wyborach do UE, samorządów i Sejmu. Skutki nie dają na siebie czekać, od 7 kwietnia Rosjanie rezygnują z importu polskiej wieprzowiny. Jeżeli szaleńcy nie przestaną ujadać Rosja zrezygnuje z dalszego importu polskich towarów. Informacje, że rząd (pożal się Boże) odwoła się do Unii Europejskiej są mydleniem oczu. Rosji nikt nie może zmusić do prowadzenia handlu z państwem, którego media przez całą dobę ujadają na partnera handlowego, a każdy  temat o prezydencie Rosji zaczyna się od otwierania złotych drzwi na Kremlu. Pomyślcie osiłki umysłowe o, jakimś urozmaiceniu, bo złote wrota już się przejadły i zbiera nam się na rzyganie - Reni i mnie, oczywiście.
Kretyńskie ujadanie na Rosję ma krótkie nogi i daleko nie zajdziecie. Rząd, który działa na szkodę własnych obywateli staje się niewiarygodny i podejrzany. Mówię wam to ja, obywatel płacący podatki i wypełniający obowiązki nałożone na mnie przez konstytucję.

Brak komentarzy: