piątek, 15 kwietnia 2016

CHRZCINY MIESZKA i MIROSŁAWA

Tysiąc pięćdziesiąt lat temu ochrzcił się poganin Mieszko. Specjaliści od upiększania historii i tworzenia mitów piszą, że był to chrzest Polski, ale nie podają ile przemiana poganina w katolika Mieszka kosztowała. Kościół rzymski, faktury za imprezę, ukrywa w czeluściach watykańskich archiwów.
Prawdziwi uczeni też z tymi chrzcinami mają kłopoty. Jedni twierdzą, że poganin Mieszko kierował się patriotyzmem i bezpieczeństwem państwa, inni, że uległ wdziękom czeskiej Dobrawy, a ta katoliczką będąc, skłoniła go do chrztu, bo z poganinem bzykać się nie chciała. Wszak Kościół rzymski, matka nasza cnotliwa, seks uznał za grzech, zaś słudzy jego wyrzekli się tej rozkoszy raz na zawsze…no może nie wszyscy.
Ja, proch nic nie znaczący, pragnę zwrócić uwagę ewentualnym moim Czytelnikom, że powinniśmy brać przykład z Mieszka, Pierwszego Patrioty i chrzcić się jak on w wieku dojrzałym. Jezus z Nazaretu urodzony w Betlejem ochrzcił się mając lat 30 i w pełnej świadomości. W jego ślady poszedł poganin Mieszko I. Proponuję, aby ludzie wzorując się na Jezusie i Mieszku chrzcili się w wieku dojrzałym, uniknie się w ten sposób wielu nieprzyjemnych zdarzeń. Udowodnię to na własnym przykładzie.
Po 965 latach jakie upłynęły od chrztu Mieszka I rodzice postanowili mnie ochrzcić. Urodziłem się w czasie srogiej zimy, a mój dziadek nie zdążył zbudować sań ogrzewanych więc zaczekano aż się ociepli. Wiosną zawieziono mnie do kościoła. Proboszcz ochrzanił rodziców za zwłokę, pogroził im i zapytał czy zdają sobie sprawę z tego, że poszedłbym do piekła, gdybym umarł nie chrzczony? A kiedy dowiedział się, że rodzice chcą mi nadać imię Mirosław wpadł we wściekłość, bo jego zdaniem Mirosław to imię pogańskie, a z pogaństwem zerwał sam Mieszko I.
Wtedy tata mój wkurwił się i postawił na swoim, odwołał się do prałata Wacława Blizińskiego, dzięki któremu ukończył seminarium nauczycielskie i ksiądz musiał mnie ochrzcić. Ale nie dał za wygraną. Opisuję mój chrzest opierając się na opowieści mamy.
 Teraz już relacja własna. Chłopcem byłem bardzo pobożnym. Uwielbiałem chodzić z babcią do kościoła, doznawałem tam bowiem niezwykłych, duchowych przeżyć. Proboszcz sprawił, że przestałem, ku rozpaczy babci, uczęszczać z nią na msze i nieszpory. Ksiądz, po kilku latach od mojego chrztu dostał szczeniaka i nadał pieskowi, kierując się zapewne miłosierdziem bożym, imię Mirek. Wtedy dzieci z którymi się bawiłem na mój widok wołały: Mirek do budy, Mirek do nogi, Mirek bierz go… Dla sześcioletniego chłopca była to tortura nie do zniesienia. Słudze bożemu wybaczyłem.

Apeluję do rodziców: ożywcie nasza piękną tradycję, wzorując się na Mieszku, pierwszym polskim katoliku chrzcijcie dzieci dopiero wtedy, gdy ukończą 18 lat.

2 komentarze:

Jarzębinka pisze...

A ja myślę, że ten chrzest Polski to bujda, jak wiele religijnych bajek. Okropieństwo! Pozdrawiam :)

Probus pisze...

Jego Niewysokość Pan Prezes Zawsze Dziewica ochrzcił się jako "bardzo dorosły".